- Jeśli jeden cel jest blisko, to warto wyznaczyć sobie następny, żeby do końca rozgrywek jechać o coś - mówi nam Michał Świącik. - Po meczu z Falubazem sami zawodnicy zaczęli o tym wspominać. Wielu z nich przyznawało w luźnych rozmowach, że byłoby fajnie, gdyby udało się zrobić jeszcze coś więcej - dodaje prezes Włókniarza Vitroszlif CrossFit Częstochowa.
Beniaminek zamierza zrobić wszystko, żeby Get Well Toruń miał w niedzielę trudną przeprawę. W Częstochowie widzą na to szanse, bo rywal ma problemy. Gdyby Włókniarzowi udało się wygrać, to klub nie będzie bez szans na awans do fazy play-off.
- Nasz największy atut polega na doświadczeniu - przekonuje Michał Świącik. - To jest ten czas, kiedy nasi zawodnicy powinni go wykorzystać. Każdy z nich jechał już o wysokie cele w PGE Ekstralidze. Poza tym, nie mamy problemów zdrowotnych. Nasi żużlowcy jeżdżą z głową. Z racji wspomnianego doświadczenia potrafią w niektórych momentach właściwie kalkulować - dodaje prezes.
W Częstochowie podkreślają, że jazda w fazie play-off wiązałaby się raczej z prestiżem niż z korzyściami finansowymi. Działacze zapewniają jednak, że klubowa kasa na pewno wytrzymałaby dodatkowe mecze. - Czasami pieniądze to nie wszystko - tłumaczy Świącik. - Walka do końca podoba się sponsorom i kibicom. A to przekłada się na konkretne wartości dopiero z czasem. Niemniej jednak pod względem finansowym jesteśmy gotowi na jazdę w czwórce - podsumowuje.
Jeśli Włókniarz sprawi w niedzielę niespodziankę, to kolorytu nabierze również walka o utrzymanie. Częstochowianie mogą zrobić dużą przysługę dla ROW-u, który jest w bardzo trudnym położeniu po wpadce dopingowej Grigorija Łaguty. Inna sprawa, że rybniczanie mają coraz więcej problemów, bo kontuzji nabawił się Max Fricke.
ZOBACZ WIDEO PGE Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi 2017 (WIDEO)