Dariusz Ostafiński: Brawo Bartek! To co zrobiłeś było przepiękne (komentarz)

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

Takiego turnieju Bartosz Zmarzlik potrzebował. Dotąd miotał się i szarpał, ale niewiele z tego wychodziło. Teraz wygrał. Zrobił to w stylu, jakiego nie powstydziłby się jego mentor Tomasz Gollob.

W finale Bartosz Zmarzlik konsekwentnie jechał bardzo szeroko, choć to były zawody, w których niósł krawężnik, i na ostatniej prostej przed metą przemknął obok Antonio Lindbaecka. To było wielkie, cudowne, przepiękne i urocze. Tak, jak łamana angielszczyzna, którą Bartosz udzielał wywiadu przed wejściem na podium.

Ponad miesiąc temu Zmarzlik zaryzykował i wziął silniki od Ryszarda Kowalskiego. Już kosmiczne ataki Polaka w finale DPŚ w Lesznie były, między innymi, zasługą naszego mechanika spod Torunia. Już wtedy Lindbaeck dostał ostrzeżenie. W Malilli został objechany przez Zmarzlika po ataku na szerokiej na ostatnim łuku. W DPŚ to był pierwszy łuk i druga seria. Wówczas Bartosz jako jedyny pokonał Szweda, pokazując kosmiczną prędkość.
 
Kiedy kilka tygodni temu pytałem Bartosza, co się z nim dzieje, odparł: spokojnie, że rok temu pierwszą część sezonu też miał słabą, ale w drugiej zrobi co do niego należy. Po Malilli już wiem, że jest w stanie to zrobić.

Nie mogę nie pochwalić Macieja Janowskiego. Jechał szybko, ale i też z głową. Trochę mu nie wyszedł atak w finale, ale poza tym zachwycał. Przycinka w ostatniej serii rundy zasadniczej była znakomita. Półfinał z korektą planów - porzucenie ataków na Lindbaecka po to, by zatrzymać Emila Sajfutdinowa - też był niczego sobie.

ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody

Malilla była klapą Jason Doyle'a, który podobnie, jak wspomniany Lindbaeck, ale i też Fredrik Lindgren i Tai Woffinden, korzysta z silników Flemminga Graversena. Szybkie motocykle to jednak nie wszystko. Jazda z kontuzją w końcu musiała dać znać o sobie.

Swoją drogą, tunerska karuzela kręci się niesamowicie. Takiego zamieszania i takich zmian już dawno nie było. Najważniejsze, że nasz Kowalski jest liderem. Byłoby niesamowite, gdyby to Polak złamał monopol Petera Johnsa. Szansa jest ogromna, bo zarówno Maciej, jak i Bartosz są w znakomitej dyspozycji.

Wracając do finału miałem uczucie deja vu. To co zobaczyłem w wykonaniu Bartosza, to wyglądało prawie jak pamiętny atak Tomasza Golloba na Jimmy'ego Nilsena we Wrocławiu. Jak jeszcze trochę Zmarzlik popracuje, to może będzie robił na torze takie rzeczy, jak Gollob. A tak na marginesie, to zdrowiej nam Tomaszu.

Źródło artykułu: