Tańczący z gwiazdami, czyli Tomasz Gollob prywatnie

Jest ikoną polskiego żużla, najbardziej utytułowanym żużlowcem w naszym kraju. O Tomaszu Gollobie - sportowcu wiemy już wiele, czas na rozmowę bardziej prywatną. Każdy, kto go widział na stadionie w Bydgoszczy wie, że on nie jeździ. On fruwa. W Anglii kibice też nie mówią o jeżdżącym Gollobie. Dla nich to "Gallop-Gallob". Jego sukcesy sportowe są tak licznie, że dwukrotnie odznaczony został Orderem Odrodzenia Polski.

Sandra Rakiej: Długo jechałeś z Bydgoszczy do Gorzowa?

Tomasz Gollob: Dwie godziny. Jechałem busem, a kierował mój mechanik. Ja osobówką pokonuję tę trasę trochę krócej. W porównaniu z siedmioma godzinami do Tarnowa to całkiem przyjemna podróż.

Dwie godziny to całkiem niezły czas! Nie pachnie to przepisową jazdą...

- Nie jestem wariatem drogowym, staram się jeździć przepisowo. W niedzielę zazwyczaj nie ma dużego ruchu, więc można się tu dostać w miarę szybko, ale jadąc bezpiecznie i z głową.

Jesteś znany z upodobań do szybkich i ekskluzywnych aut. Co teraz stoi w twoim garażu?

- Zawsze tylko i wyłącznie BMW!

Zdradzisz ile z niego najwięcej wycisnąłeś?

- Wskazówka zbliżyła się do 300km/h. Oczywiście nie było to na polskiej drodze, ale niemieckiej autostradzie. Taka prędkość robi wrażenie, ale najważniejsze jest bezpieczeństwo. Nie wolno przeszarżować.

Często zatrzymuje Cię do kontroli policja? Założę się, że działa wtedy nazwisko Gollob!

- Zdarza się, że mnie zatrzymują, ale kontrola odbywa się zgodnie z prawem. Staram się nie nadużywać popularności, więc nie negocjuję tylko przyjmuję mandaty.

Dużo masz więc punktów karnych?

- Skłamałbym gdybym powiedział, że w ogóle, ale nie jest ich tyle, bym obawiał się o stratę prawa jazdy.

Widać żużel nie zaspokaja Twojego zapotrzebowania na adrenalinę. Realizujesz się w innych dyscyplinach?

- Sport to 90 proc. mojego życia. Od dziecka coś trenowałem. Grałem w piłkę nożną, siatkową, koszykową, mogłem być pływakiem, a nawet łyżwiarzem figurowym!

Żużel nie jest dyscypliną olimpijską, więc gdybyś miał wystąpić na Igrzyskach to jako...?

- Piłkarz! To jest sport, który oglądam, a czasem nawet sam pokopię piłkę i sprawia mi to wiele przyjemności.

Oglądasz ligę polską?

- W naszym kraju interesuje mnie piłka nożna na poziomie reprezentacyjnym i te rozgrywki śledzę. Pasjonuję się ligą hiszpańską i angielską.

Komu kibicujesz?

- Realowi Madryt! W szczególności robił na mnie wielkie wrażenie za czasów świetności Zinedine’a Zidane’a.

W Polsce jesteś jednym z czołowych sportowców, znalazłeś się nawet w pierwszej dziesiątce plebiscytu "Przeglądu Sportowego", który wygrał Robert Kubica. Olimpijczycy narzekali wtedy, że on w ubiegłym roku nie sięgnął po tytuł najlepszego na świecie, a z Igrzysk przywieziono kilka złotych medali. Czy Ty zgadzasz się z olimpijczykami, czy obronisz kolegę reprezentującego sporty motorowe?

- Zawsze będzie tak, że jedni są zadowoleni, a drudzy nie. Tak jest zarówno w życiu, jak i w sporcie. W tym plebiscycie głosy oddawali kibice, więc ja nie śmiem podważać ich opinii! Sam śledzę Formułę 1 i uważam, że wielkim sukcesem Kubicy jest to, że jest pierwszym Polakiem, któremu udało się do tego sportu dostać. Myślę, że kibice również patrzą z podobnej perspektywy.

Sam spędzasz wiele czasu przy motocyklach, nie zostawiasz wszystkiego "na głowie" mechaników. Pewnie należysz więc do tych zawodników, którzy nawet oryginalne tarczki sprzęgłowe rozróżniają po zapachu...

- Zgadza się! Będąc w tym sporcie tak długo pewne rzeczy po prostu się czuje, na niektóre zaś wystarczy, że spojrzę i od razu wiem, że coś jest nie tak.

Mówi się, że żużlowcy to nie sportowcy w sensie dbałości o kulturę fizyczną i prawidłowy trening. Co Ty na to?

- Trenowałem wiele sportów motorowych: enduro, motocross, rajdy i sam najlepiej wiem, że trening to ogromne wyrzeczenie. Sport nie lubi oszukiwania! Nawet przy założeniu, że na sukces w żużlu składa się w pięćdziesięciu procentach człowiek, a w drugiej połowie maszyna, to i tak nie ma tu miejsca na gorszy dzień. Zawodnik nie może liczyć, że sam sprawnie działający motocykl wystarczy. To za mało. Oczywiście nie jesteśmy atletami, żeby mieć genialną muskulaturę, my nie potrzebujemy ciężkiego, siłowego treningu. Żużlowiec musi być gibki, ale i bardzo wytrzymały, więc nad kondycją trzeba pracować. Optymalna waga to 60-70 kg.

Czy poza kaczką specjalnie przygotowywaną przez twoją żonę Brygidę przed Grand Prix w Bydgoszczy masz jakąś specjalną dietę?

- Ta kaczka naprawdę dodaje mi energii! Specjalnej diety jednak nie mam, a po sezonie tyję maksymalnie 3 kilogramy, więc nie muszę dużo zrzucać. Staram się jeść lekkie potrawy, unikam fast foodów. Podstawą jest oczywiście śniadanie, a ostatni posiłek jem 5 godzin przed zawodami.

Brygida trenuje fitness. Korzystasz z jej rad w doborze ćwiczeń?

- Czasem korzystam z takiego "babskiego treningu" w rytm muzyki. Niektóre ćwiczenia wpływają na zwinność i koordynację ruchu.

Lubisz tańczyć?

- Lubię i robię to bardzo dobrze!

Zgodziłbyś się więc na propozycję udziału w "Tańcu z Gwiazdami"?

- Na pewno nie byłoby to możliwe w trakcie sezonu, bo uczestnicy trenują codziennie przez kilka miesięcy. Po zakończeniu kariery pewnie bym się nad tym zastanowił, ale zrobiłbym to dla sportu tak jak Tony Rickardsson w Szwecji. No, ale na razie kariery nie mam zamiaru kończyć...

Komentarze (1)
avatar
Karolina Kafka
14.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tomasz prywatnie jest super facetem, miałam okazje go poznać podczas Targów w mieście bydgoszcz. A jego włoski Preply? Są po prostu cudowne