Utrzymanie? Raczej celujemy wyżej - rozmowa z Mateuszem Szczepaniakiem, zawodnikiem PSŻ-u Milion Team Poznań

Żużlowcy PSŻ-u Milion Team Poznań przegrali w Ostrowie 57:36. Trzy punkty dla swojego zespołu w tym pojedynku zdobył Mateusz Szczepaniak.

Jarosław Galewski: Jak ocenisz swój debiut w barwach poznańskiego zespołu?

Mateusz Szczepaniak: Ogólnie nie było najlepiej. Jestem zadowolony ze swojego występu tylko w jednym wyścigu. W pozostałych nie mogłem wyjechać dobrze spod taśmy. Później było mi trudno wywalczyć cokolwiek na dystansie. Od początku swojej przygody z poznańskim klubem będę chciał pokazywać się z jak najlepszej strony. Mam nadzieję, że nasz zespół będzie osiągał dobre wyniki.

Dlaczego zdecydowałeś się na starty w Poznaniu?

- Jak wiadomo przed tegorocznym sezonem nie miałem podpisanego kontraktu z żadnym polskim klubem. Przed tygodniem ruszyła pierwsza kolejka, a ja byłem pozbawiony ścigania i wszystkiemu przyglądałem się z boku. Odjechałem zaledwie jeden sparing w Gorzowie wraz z częstochowskim zespołem. Trzeba było jak najszybciej się gdzieś zaczepić. Uznałem, że Poznań może być dobrym rozwiązaniem. Pojechaliśmy na treningi i wszystko było w jak najlepszym porządku. Poza tym, zainteresowanie moją osobą wyrazili działacze. W efekcie udało nam się dojść do porozumienia.

We wspominanym sparingu zaprezentowałeś się naprawdę bardzo dobrze. Czy od tej pory znacznie częściej odbierałeś telefony od prezesów polskich klubów?

- To był pojedynczy mecz sparingowy i chyba z tego powodu nie było żadnych telefonów. Niemal każdy zespół miał już ustalony skład na tegoroczne rozgrywki. Poza tym, większość drużyn ma już zapięty budżet. Na samym początku nikt nie dzwonił. Być może więcej osób odezwałoby się po drugiej lub trzeciej kolejce. Jestem jednak zadowolony z decyzji, którą podjąłem. Cieszę się, że będę startował w poznańskim klubie.

Czy klub z Częstochowy był zainteresowany twoim pozostaniem w zespole?

- Wszyscy doskonale wiemy o problemach Włókniarza. Ostatecznie jednak udało się podpisać kontakt z Gregiem Hancockiem i można powiedzieć, że teraz Częstochowa ma cały podstawowy skład. Jeżeli zdecydowałbym się na pozostanie w dotychczasowym klubie, to musiałbym walczyć o miejsce w drużynie. Poza tym, należy pamiętać, że pierwszy rok w gronie seniorów nie należy do najłatwiejszych. Uznałem, że zdecydowanie lepszym rozwiązaniem będzie zejście do pierwszej ligi.

Obawiałeś się, że po jednym słabszym meczu w Częstochowie resztę sezonu mógłbyś przesiedzieć na ławce?

- Tak, właśnie takimi przesłankami się kierowałem. Nie jechałem w Zielonej Górze i później wraz z prezesem i trenerem doszliśmy do wniosku, że możemy jeszcze poczekać. Okazało się, że wszystko potoczyło się pomyślnie, ponieważ jak wiadomo z klubem ostatecznie porozumiał się Greg Hancock. Teraz jedziemy dalej.

Kiedy rozmawialiśmy zimą, dość poważnie rozważałeś starty w Ostrowie Wielkopolskim. Dlaczego ostatecznie nie doszedłeś do porozumienia z działaczami tego klubu?

- Na pewno pojawiła się propozycja startów w Ostrowie. Nie zamierzam tego ukrywać. Ten klub był zainteresowany moją osobą jeszcze przed zakończeniem ubiegłego sezonu. Później prezes mówił, że będziemy rozmawiać. W tym czasie miałem oferty z innych zespołów, ale postanowiłem im odmówić, ponieważ chciałem jeździć w barwach Klubu Motorowego. Prezes nie potraktował mnie jednak chyba do końca poważnie. Jak się okazało, później już więcej nie rozmawialiśmy.

Czy zatem w poniedziałek chciałeś coś udowodnić ostrowskim działaczom?

- Przede wszystkim chciałem pojechać jak najlepiej. Przecież każdy zawodnik chce wygrywać kolejne wyścigi i zdobywać jak najwięcej punktów w meczu. Udowodnić mogę jedynie coś sobie. Nikomu nie muszę nic pokazywać. Jak już jednak wcześniej powiedziałem, nie jestem do końca zadowolony ze swojego poniedziałkowego występu.

Twój nowy zespół jest w tym sezonie skazywany tylko i wyłącznie na walkę o utrzymanie. Jak ty spoglądasz na wasze szanse?

- Utrzymanie? Raczej celujemy wyżej. Myślę, że w naszym zasięgu jest miejsce w okolicach środka tabeli, a może nawet w jej górnej części. Wydaje mi się, że trzy kluby odstają. Mam na myśli Tarnów, Ostrów i być może także Rzeszów. Reszta stawki jest naprawdę bardzo wyrównana. Słowem, z każdym rywalem można odnieść zwycięstwo.

Jakie masz w tym sezonie plany indywidualne?

- Można powiedzieć, że w grę wchodzą Indywidualne Mistrzostwa Polski i nic więcej. Będę chciał jak najlepiej pokazać się w tych zawodach. Jeżeli chodzi o starty za granicami naszego kraju, to jak na razie nie ma żadnych konkretów. Być może będę startował w lidze szwedzkiej, ale w tej chwili jeszcze nic nie wiadomo.

Komentarze (0)