Wcześniejszy, przegrany mecz u siebie z gorzowianami pokazał, że Fogo Unia ma problem z przygotowaniem nawierzchni, która odpowiadałaby jej zawodnikom. W klubie odbyła się ostatnio burza mózgów i zdecydowano się na zmiany dotyczące przygotowania toru.
Przed niedzielnym meczem z ROW-em Rybnik leszczynianie podeszli do tematu nieco inaczej niż wcześniej. Zmiany, jakich dokonano przy torze widać dobitnie na podstawie czasów wyścigów. Biegi trwały 60 sekund, a niekiedy nawet krócej. Czasy były o trzy-cztery sekundy lepsze niż na ostatnim, przegranym spotkaniu.
Eksperci, na czele z Janem Krzystyniakiem, podkreślali ostatnio, że Unia wygra, gdy ma u siebie szybki tor. Tym razem też się to potwierdziło, bo gospodarze pokonali rybniczan 51:39. - Rzeczywiście, poświęciliśmy przed meczem parę ładnych godzin, by taką nawierzchnię przygotować. Patrząc na wynik i jazdę drużyny, zrobiliśmy to, o co nam chodziło. Możliwe, że podobny tor będzie na play-offach, ale porozmawiamy o tym jeszcze z trenerami i zawodnikami - tłumaczył nam prezes Unii, Piotr Rusiecki.
Po niedzieli martwić może jedynie postawa Grzegorza Zengoty. Zawodnik ten zdobył w trzech biegach zaledwie jeden punkt i po kolejnym nieudanym wyścigu, menedżer już na niego więcej nie stawiał. Zengota jest na szczęście na miejscu i przed play-offami będzie na pewno dużo na torze w Lesznie trenować.
ZOBACZ WIDEO Kulisy pracy kierownika drużyny w PGE Ekstralidze