Włókniarz już ma wakacje. Trener Kędziora zadba o własne zdrowie

Porażką 33:57 z Cash Broker Stalą w Gorzowie drużyna Włókniarza Vitroszlif CrossFit Częstochowa zakończyła sezon 2017. Zespół skazywany na spadek bezpiecznie się utrzymał i może już myśleć o kolejnych rozgrywkach.

Marcin Malinowski
Marcin Malinowski
Lech Kędziora WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Lech Kędziora

Częstochowianie w niedzielę nie byli w stanie przeciwstawić się gospodarzom. Jeden z liderów ekipy spod Jasnej Góry, Rune Holta, mówił o zaskoczeniu gorzowskim torem. - Nie mogliśmy się dostosować do warunków panujących na torze. Szukaliśmy przełożeń, a nasi liderzy też nie punktowali tak, jakbyśmy sobie tego życzyli - potwierdził Lech Kędziora.

Trener Włókniarza Vitroszlif CrossFit Częstochowa wytłumaczył też, dlaczego skorzystał z rezerw taktycznych dopiero w drugiej części meczu, mimo że miał możliwość zrobić to wcześniej. - Wcześniej mogłem skorzystać tylko z Oskara, bo on wygrał wyścig. Pozostali zawodnicy widzieliśmy, jak jechali. Biegi czternasty i piętnasty pokazały, że te rezerwy dużo nowego by nie wniosły. Zespół z Gorzowa jest bardzo silny, naszpikowany gwiazdami. My nie mieliśmy dobrego dnia. Rezerwy mogłyby tylko popsuć atmosferę, a to nie o to chodzi, bo cały zespół pracował w ciągu sezonu. Wynik był już przesądzony - przyznał szkoleniowiec.

Żadnemu z częstochowskich zawodników nie udało się zanotować dwucyfrowej zdobyczy. Mocno zawiódł Leon Madsen. Duńczyk zdobył tylko 5 punktów. - Leonowi odnowiła się stara kontuzja lewej ręki i to mu przeszkadzało. Bardzo źle się czuł. Przyjechał niewyspany, zmęczony i do tego ta ręka - wytłumaczył swojego żużlowca Kędziora. Madsen o urazie wspominał już po sobotnim turnieju Grand Prix Challenge w Togliatti.

Porażka w Gorzowie oznacza dla Lwów piąte miejsce w PGE Ekstralidze i początek wakacji. Doświadczony trener będzie teraz trzymał kciuki za Stal, a wolny czas wykorzysta na zadbanie o swoje zdrowie. - Będziemy kibicować drużynom, które u nas poległy. Ze Stanisławem długo razem pracowaliśmy i znamy się, więc będę kibicował drużynie gorzowskiej. Wybieram się do lekarza, podreperować się. Muszę zrobić rekonstrukcję kolana, oczy poprawić - mówił.

ZOBACZ WIDEO Zobacz na czym polega praca kierownika startu

Przed częstochowianami są już jednak kolejne wyzwania. W tym roku byli nieoczekiwanym beniaminkiem najwyższej klasy rozgrywkowej, do której weszli z trzeciego miejsca w Nice 1.LŻ. W kolejnym sezonie też chcą zaskakiwać, a pracować nad tym zaczną od razu.

- Sezon skończył się dla nas szczęśliwie. Mieliśmy być na miejscu Rybnika, a rzeczywistość okazała się inna. Zespół z Częstochowy bardzo dobrze punktował u siebie. Zrealizowaliśmy cel nawet z nawiązką. Utrzymaliśmy się i pokonaliśmy parę dobrych ekip z pierwszej czwórki, nie mówiąc już o drugiej. Cieszymy się z tego, co mamy i będziemy budować zespół na przyszłość, żeby w następnym sezonie sprawić niespodzianki. Jest to możliwe, bo sami widzicie, że drużyna skazana na pożarcie zrobiła dobrą robotę. To zasługa zespołu i zarządu, pana Świącika, który kieruje tym klubem. To dobra propaganda żużla dla Częstochowy i okolic - zakończył Lech Kędziora.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Włókniarz powinien znacząco zmienić swój skład, chcąc zaskoczyć w przyszłym sezonie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×