Tai Woffinden uniknął kontuzji. "Jestem szczęściarzem"

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Tai Woffinden
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Tai Woffinden

Tai Woffinden nie ma ostatnio szczęścia. Brytyjski żużlowiec po raz drugi w ostatnich dniach uczestniczył w groźnie wyglądającym wypadku. Na szczęście nic mu się nie stało.

Przed paroma dniami Tai Woffinden brał udział w karambolu w meczu polskiej PGE Ekstraligi w Częstochowie. Brytyjczyk zderzył się z Rune Holtą. Incydent wyglądał poważnie, ale dwukrotny mistrz świata wyszedł z niego niemal bez szwanku. Był tylko lekko poobijany i po kilku dniach pauzy wrócił do ścigania.

We wtorek Woffinden wystąpił w meczu szwedzkiej Elitserien pomiędzy Masarną Avesta a Lejonen Gislaved. Brytyjczyk zdobył 13 punktów i 2 bonusy. Po ostatnim starcie postanowił wykonać dodatkowe okrążenie, aby podziękować fanom za wsparcie. Woffinden popełnił jednak drobny błąd i zanotował upadek.

- Chciałem zrobić kolejne okrążenie. Czułem się dobrze, nasze kolejne spotkanie na tym torze odbędzie się wkrótce. Coś jednak poszło nie tak! Nie mogłem w to uwierzyć. Motocykl złapał przyczepność i pociągnęło go w kierunku bandy. Zostałem wyrzucony z maszyny niczym z katapulty. Jestem wdzięczny, że nic mi się nie stało - powiedział Woffinden.

Brytyjczyk ma świadomość, że wydarzenia z ostatnich dni mogły go skutecznie pozbawić szans na jazdę w kluczowych momentach sezonu. - To byłby chichot losu. Tym bardziej, gdy pomyśli się o wypadku z Polski sprzed paru dni. W obu przypadkach mogło się to skończyć znacznie gorzej dla mnie. Jestem szczęściarzem - dodał.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: rybnicki #SmakŻużla

Obecnie Woffinden myśli już o Grand Prix Polski w Gorzowie. Przed sobotnimi zawodami brytyjski żużlowiec zajmuje piąte miejsce w mistrzostwach. Jego strata do prowadzącego Macieja Janowskiego wynosi 17 punktów. - Nie patrzę na tabelę. Po prostu wiem ilu punktów potrzebuję w kolejnych pięciu rundach, aby być tam, gdzie chcę. Nie interesuje mnie to, co robią inni. Skupiam się tylko na sobie, na tym jak się mogę poprawić. Mam teraz dobre silniki. Czuję się dobrze pomimo moich ostatnich wypadków. Muszę mieć więcej występów jak ostatnio w Grand Prix Szwecji - stwierdził Woffinden.

Żużlowiec z Wielkiej Brytanii nie przekreśla swoich szans na tytuł. - Nadal wierzę w zdobycie mistrzostwa. Jeśli nadejdzie dzień, w którym przestanę w to wierzyć, to powinienem zakończyć starty w SGP. Wierzę, że Grand Prix Polski będzie dla mnie udane. Nadal myślę, że wszystko zadecyduje się w październiku w Melbourne - podsumował.

Komentarze (3)
avatar
ciechu
25.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To jak to jest panie Kuczera? Tajski ma szczęście czy go nie ma? A może to szczęście w nieszczęściu? 
avatar
yes
25.08.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Woffinden mówi. że jest szczęściarzem a SF, że nie ma on (ostatnio) szczęścia.
Potwierdza się powiedzenie, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia ,) 
avatar
sympatyk żu-żla
25.08.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Tai musi uważać jak widać szczęściem i ryzykiem nie można igrać .Półfinały się zbliżają, w PO,.GP też jeszcze sezonu nie skończyło.Powodzenia.