W minioną niedzielę Grupa Azoty Unia Tarnów zremisowała na wyjeździe z drużyną Orła Łódź. Raczej innego wyniku spodziewali się kibice i szkoleniowcy Jaskółek. Zdecydowanie zabrakło w tym spotkaniu punktów młodzieżowców z Tarnowa.
To, że Michał Nowiński nie jest wzmocnieniem drużyny, jest jasne od początku sezonu. Jednak na łódzkim torze rozczarował także Patryk Rolnicki, który w pierwszym biegu zanotował upadek, później defekt i zakończył spotkanie z dorobkiem jednego punktu.
- Na prostej zrównałem się z Michałem Piosickim i on jakoś dziwnie zamknął gaz, zaczął się na mnie zakładać. Musiałem wjechać, przyciąć krawężnik i mnie złapało. Puściłem motocykl żeby nie wjechać w Michała - opisuje sytuację ze swojego pierwszego wyścigu.
- Generalnie jest do du*y, bo za dużo mam tych upadków. A jak już w pierwszym biegu, to później wiadomo, jaka jazda jest po takim dzwonie. Nie wiedziałem jak jechać. Czy szeroko, ale tam były hopki, czy wjechać w krawężnik, gdzie były koleiny - tłumaczył zawodnik po zawodach.
Młodzieżowiec nie był zadowolony ze swojego występu, ale nie załamuje się kiedy myśli o rewanżu, który odbędzie się 3 września w Jaskółczym Gnieździe.
ZOBACZ WIDEO Zobacz na czym polega praca komisarza toru
- Po takim meczu nie zasługuję na tytuł najlepszego juniora Nice 1 LŻ. To był najgorszy mecz w tym roku i mam nadzieję, że już taki się nie przytrafi. Musi wrócić stary Patryk, bo inaczej to nie pozostaje mi nic innego, jak iść kopać ziemniaki. Tak naprawdę w Tarnowie jedziemy od nowa całe zawody, ale jedziemy u siebie i będziemy mieli łatwiej. Nie będziemy musieli walczyć z torem, bo u siebie jesteśmy dopasowani - zakończył Rolnicki.
Chłopak nigdy nie miał talentu na sp Czytaj całość