Tomasz Jędrzejak w Ostrowie zdobył 9 punktów i awansował do wyścigu barażowego, w którym przedarł się na drugą pozycję i jechał po finał. - Popełniłem jednak błąd, bo trzeba było jechać szybką ścieżką po szerokiej. Po tym, jak wyprzedziłem Janusza Kołodzieja, postanowiłem zmienić tor jazdy i nie jechałem już szeroko, co było złym rozwiązaniem. Dlatego straciłem miejsce w finale. Generalnie trzeba ten występ ocenić pozytywnie. Jeżdżę mało, a potencjał jest duży, co pokazałem w kilku wyścigach na torze w Ostrowie. Trzeba czekać, zakończyć ten sezon i patrzeć w przyszłość - podsumował swój występ w 65. Turnieju o Łańcuch Herbowy Ostrowa, Jędrzejak.
Indywidualny mistrz Polski z 2012 roku powoli zaczyna myśleć już o kolejnym sezonie i jest pogodzony z rolą rezerwowego w Betardzie Sparcie Wrocław. W składzie drużyny z Dolnego Śląska nie jechał już od dłuższego czasu. Nic nie wskazuje na to, że zmieni się to w najważniejszej części rozgrywek. - Prawdopodobnie były to moje ostatnie zawody w tym sezonie. Taka moja rola w tym roku - nie kryje Jędrzejak.
Żużlowiec od lat związany z wrocławskim klubem liczy, że jego zespół wywalczy awans do finału, a pomóc może w tym rosnąca forma Tai Woffinden. - Widać było tę zadziorność w jego jeździe. Jest bardzo szybki, co udowodnił w Gorzowie, a dzień później powtórzył w Ostrowie. Wrócił z dalekiej podróży i znów jest w wyśmienitej formie. Tai na pewno nie powiedział ostatniego słowa w walce o tytuł mistrza świata. Na miejscu tych zawodników, którzy są przed nim, miałbym się na baczności, bo wrócił stary, dobry Tai Woffinden - kończy nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: rybnicki #SmakŻużla