Kapitan Fogo Unii Leszno potrafi zaskakiwać jak mało kto. W tegorocznym Speedway Grand Prix zaliczył jeden świetny występ - w Daugavpils. Polak wygrał te zawody z dorobkiem w postaci 18 punktów. Pozostałe starty można zaliczyć do słabych lub zupełnie przeciętnych.
Nadzieje na lepsze jutro daje siódme miejsce Piotra Pawlickiego w GP w Gorzowie Wielkopolskim. Przed tym zawodnikiem jeszcze tylko cztery rundy do końca walki o utrzymanie w elicie. Musi więc mocno się postarać, by zapewnić sobie bezpieczne miejsce w ósemce.
Zdaniem Krzysztofa Cegielskiego reprezentantowi Polski nie pomagają liczne upadki i kontuzje. - Mimo tych trudności Piotr musi trzymać gaz. Wahania formy wynikają po prostu z charakteru tego zawodnika. To taki nieco nieobliczalny żużlowiec i człowiek, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Może z wiekiem przyjdzie większa stabilizacja - uważa ekspert.
Warto przypomnieć, że Pawlicki w ubiegłym roku długo trzymał kibiców w niepewności i dopiero ostatnie turnieje pozwoliły mu spać spokojnie. W Teterow żużlowiec Fogo Unii był piąty, a w Sztokholmie i Motoarenie na siódmy. Przed wylotem do Australii na ostatnie zawody miał już bezpieczną 12-punktową przewagę nad dziewiątym w klasyfikacji rywalem.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody dla PGE Ekstraligi i Nice 1.LŻ
Wydaje się jednak, że w tym roku trzeba będzie postarać się o jakieś podium. Zarówno Martin Vaculik, jak i Antonio Lindbaeck nie powiedzieli przecież ostatniego słowa. Groźny jest również Matej Zagar, który w ostatnim meczu Elitserien niespodziewanie zdobył dla swojej Eskilstuny 15 punktów i wprowadził ją do półfinału.
Cegielski nie ma wątpliwości, że Pawlicki nie może sobie pozwolić na spadki formy do końca rywalizacji o mistrzostwo świata. - Musi ciągle awansować do półfinałów. Myślę, że miejsca 5-8 są w jego zasięgu. Do tego trzeba spokoju. Takie spokojne podejście do każdego kolejnego turnieju jest pożądane. Przy swojej najlepszej koncentracji powinien dać radę - kończy były żużlowiec.