W niedzielę Betard Sparta Wrocław i Fogo Unia Leszno będą walczyć o tytuł mistrza Polski. Marek Jankowski, były prezes Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra, przekonuje, że wygrana oznacza kłopoty. - Przeżyłem to w Zielonej Górze - mówi. - Następny rok po tytule jest bardzo trudny, bo ludzie oczekują kolejnego złota. Każdy spadek oznacza odpływ w kasie i na trybunach. Z biznesowego punktu widzenia dużo lepiej jest, gdy klub czuje głód sukcesu - komentuje Jankowski.
- To jak ciężko jest być mistrzem, pokazuje przykład Stali Gorzów, gdzie na meczu o trzecie miejsce pół stadionu było puste - zauważa Jankowski. - Oczekiwano na kolejny tytuł, sen się nie spełnił i Stal mocno dostała po tyłku od kibiców, którzy na spotkanie o brąz nie przyszli. To ich nie interesuje. W Zielonej Górze będzie tak samo, bo ta również oczekiwano złota. Spotkanie Falubazu ze Stalą będzie tylko przystawką do dania głównego, czyli finału. Inna sprawa, że tylko w takich ośrodkach, jak Częstochowa, Rybnik i Grudziądz mecz o trzecie miejsce odbywałby się przy komplecie publiczności.
- Dodam jeszcze, że jeśli Sparta, która przegrała pierwszy mecz w Lesznie 41:49, nie zdoła odrobić strat, to na pewno stratna nie będzie - wyrokuje Jankowski. - Wrocławianie już zyskali, bo finałowe spotkanie będzie na ich stadionie. Będzie wielka kasa z biletów, sponsorzy wypłacą za finał, a koszty spadną o tyle, że nie trzeba będzie płacić zawodnikom za złoto. Jeśli Sparta zostanie wicemistrzem, to mogłaby ogłosić sukces i za rok, na głodzie, powalczyć o coś więcej. Hasło "srebro już mamy, a teraz chcemy jechać o złoto" znowu przyciągnęłoby ludzi - kończy działacz.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: rybnicki #SmakŻużla