To, co się stało w środowy wieczór w Vetlandzie, przechodzi ludzkie pojęcie. Drużyna Bartosza Zmarzlika i Jarosława Hampela wygrała pierwszy mecz finałowy w Eksilstunie różnicą 8 punktów i w zasadzie już mogła wieszać złote medale na szyi. Wystarczyło jednak, że w rewanżu żużlowcy Elit Vetlandy wlali do baku metanol złej jakości i drużyna doznała klęski.
W szwedzkiej Elitserien jest tak, że zawodnicy wożą swój metanol. Nie ma jak w polskiej lidze czy w Grand Prix, jednej beczki dla wszystkich. W trakcie meczu w Vetlandzie Zmarzlikowi i Hampelowi zabrakło paliwa. Klub pożyczył im swoje. Gdy wlali je do baku, okazało się, że jadą dosłownie do tyłu.
Hampel zaraz po meczu pojechał do swojego tunera Jana Anderssona. Sprawdzali silnik na hamowni, ale i też badali jakość metanolu, który zawodnik dostał od klubu. I okazało się, że paliwo to jest kiepskiej jakości. W przypadku Zmarzlika musiało wyjść to samo. Zresztą żużlowiec korzystał w rewanżu z tego samego silnika, na którym jechał w pierwszym meczu.
W drużynie Vetlandy kapitalnie pojechał jedynie Szymon Woźniak. Okazało się jednak, że on był przygotowany i do końca korzystał ze swojego metanolu.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: rybnicki #SmakŻużla
Skandal!