Krzysztof Mrozek: Może i jestem szalony, ale nie lubię, jak robi się ze mnie kretyna (wywiad)

- Mam wrażenie, że odjęto nam 3 punkty za doping Łaguty, bo tyle wystarczyło, ale jakby zaistniała potrzeba odjęcia 5 punktów, też by to zrobiono - mówi prezes ROW-u Krzysztof Mrozek.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
prezes Krzysztof Mrozek z zawodnikami ROW-u WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: prezes Krzysztof Mrozek z zawodnikami ROW-u

Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Co zrobi ROW po wyroku Trybunału PZMot? Pójdziecie do sądu?

Krzysztof Mrozek, prezes ROW-u Rybnik: Nie pozostało nam nic innego jak o sprawiedliwe rozstrzygnięcie walczyć w sądzie powszechnym. Obecnie przygotowywana jest skarga do tegoż sądu na wyrok sądu polubownego, czyli decyzję Trybunału z 29 września.

Klub będzie domagał się wielomilionowego odszkodowania? Jeśli tak to kiedy?

Dla nas teraz najważniejsze jest wyeliminowanie z obrotu wadliwej decyzji Trybunału PZMot, czyli skierowanie skargi wraz z wnioskiem o wstrzymanie wykonania tego wyroku. Na tym się koncentrujemy, ale w dalszej kolejności będziemy domagać się odszkodowania za powstałą z tego tytułu szkodę.

Wyrok Trybunału oznacza definitywny spadek drużyny? Czy też jest coś, co jeszcze możecie zrobić?

Od wyroku sądu polubownego, jakim jest Trybunał PZMot, przysługuje nam prawo do złożenia skargi do sądu powszechnego. Będziemy starali się zabezpieczyć na czas postępowania poprzez wstrzymanie wykonania decyzji weryfikacyjnej i wyroku Trybunału.

A jak podoba się panu uzasadnienie wyroku przez Trybunał? Chodzi mi o stwierdzenie, że Drużynowe Mistrzostwa Polski są sportem indywidualnym?

To czy żużel jest sportem indywidualnym, czy drużynowym, jest drugorzędną kwestią. Zwłaszcza w obliczu decyzji Panelu Dyscyplinarnego POLADA, która nie nałożyła na Łagutę żadnej kary w postaci unieważnienia wyniku sportowego. Mimo to Ekstraliga Żużlowa punkty zdobyte przez żużlowca w dniu 11 czerwca 2017 roku (wtedy doszło do wpadki – dop. red.) odebrała, twierdząc, że to nie jest kara tylko czynność techniczna. A przecież to, że unieważnienie wyników jest karą, wynika wprost z definicji określonych w przepisach antydopingowych. To, że nie nałożono na Łagutę kary unieważnienia wyników sportowych, potwierdzili członkowie Panelu Dyscyplinarnego POLADA w drugiej instancji. Skoro więc takiej kary nie nałożono, a Ekstraliga Żużlowa powołuje się na postanowienie antydopingówki, to jakim cudem odebrano Łagucie punkty? Odjęto je od dorobku klubu i następnie zweryfikowano wynik. A wracając do pytania o żużel, o to, czy jest to sport indywidualny, czy drużynowy? Oczywiście stoimy na stanowisku, że jak sama nazwa wskazuje Drużynowe Mistrzostwa Polski to sport drużynowy. Zresztą z uzasadnienia wyroku wynika, że skład orzekający Trybunału sam do końca nie jest pewny czy jest to sport indywidualny, czy drużynowy.

ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota zachęca do ratowania życia

Co myśli pan o decyzji polskich władz patrząc na to, że Szwedzi nic nie zrobili w sprawie Łaguty. FIM zresztą też.

Dla mnie jest to całkowicie niezrozumiałe. W toku sprawy Ekstraliga Żużlowa powoływała się na Kodeks Antydopingowy FIM i zasady fair play. Pytam więc, czy wersja Kodeksu Antydopingowego FIM stosowana przez Ekstraligę różni się od tej stosowanej w Szwecji, czy przez sam FIM? Co więcej, gdzie są zasady fair play? W lidze szwedzkiej władze nie nakładają żadnej kary na klub Łaguty. Co istotniejsze FIM nie nakłada żadnej kary na reprezentację Rosji. Wychodzi na to, że dodatkowa kara została nałożona tylko na klub z Rybnika. Ja rozumiem, że jeśli panel POLADA drugiej instancji podtrzyma decyzję o naruszeniu przepisów przez Łagutę (w pierwszej został zawieszony na dwa lata - dop. red.), to zawodnik będzie musiał ponieść konsekwencję w postaci kary wykluczenia. Natomiast całkowicie dla mnie niezrozumiałe jest, jak może dochodzić do odjęcia punktów zawodnikowi, co powoduje ich odjęcie od dorobku klubu. I to w sytuacji, gdy nie nałożono na niego takiej kary. Dodatkowo, co dla mnie istotniejsze, jak można karać klub z Rybnika, gdy w tym samym czasie, rzekomo na podstawie tych samych przepisów, na które powołuje się Ekstraliga Żużlowa, czyli Kodeks Antydopingowy FIM, władze szwedzkie, jak również FIM nie robią nic. I to pomimo wyraźnych sprzeciwów Duńczyków.

Przyszła panu przez głowę myśl, żeby rzucić to wszystko?

To byłoby głupie i nie w moim stylu. Mam dużo zapału i konsekwencji w działaniu, aby walczyć o klub, który z moimi ludźmi, przyjaciółmi tworzyłem przez pięć lat, zaczynając od zera. Rozumiem, że jest grupa działaczy żużlowych, dla których lepiej, gdybym był tchórzem, ale niestety tak nie jest.

A o wycofaniu drużyny z rozgrywek pan myślał?

Przyznam, że patrząc na to, co się działo w POLADA, a potem w Trybunale Związku, miałem taki zamiar. Po prostu nie lubię, jak robi się ze mnie kretyna. Nie można też rybnickim kibicom, którzy tłumnie przychodzą na mecze swojej drużyny, wmawiać, że to jest konkurencja indywidualna, a nie drużynowa. To jakiś absurd.

Nie ma pan sobie nic do zarzucenia? Czy można było zrobić coś więcej w kwestii uświadomienia zawodników i uczulenia ich na sprawy dopingu?

Zawsze największe zarzuty mam do siebie. Teraz jestem o całą sytuację mądrzejszy. Oczywiście trzeba wyciągnąć odpowiednie wnioski, ale ja pytam ekspertów, jak upilnować zawodnika, który wraca do domu do Australii i tam choruje. To jest temat problematyczny. Choćby pod względem komunikacyjno-logistycznym.

Często słyszę zarzut, że prezes Mrozek nigdy nie powiedział złego słowa na Łagutę, nigdy go nie potępił, a to przecież dopingowy oszust.

Trzeba odróżnić dopingowego oszusta stosującego substancję zabronione rzeczywiście mające wpływ na poziom poprawy wyników sportowych, od zawodnika, który stosując lekarstwa zawierające substancję zabronioną, nie wiedział, że musi wcześniej uzyskać wyłączenia terapeutyczne. Nie dochował należytej staranności w tym zakresie, ale stosował te produkty dla poprawy zdrowia, a nie wyników sportowych. Proszę mi powiedzieć ilu zawodników w lidze przeszło szkolenia, co ma wtedy zrobić? Jak ma się w takiej sytuacji zachować? Poza wysłaniem Listy Substancji i Metod Zabronionych nie było żadnych szkoleń czy wykładów z antydopingu. Zawodnicy nie posiadają w tym zakresie wiedzy. Co więcej, Panel Dyscyplinarny POLADA przyznał, że Łaguta zastosował substancję w sposób nieświadomy i niecelowy, bo przecież kara została mu skrócona (początkowo mówiło się, że będzie zawieszony na 4 lata - dop. red.). Jak możemy o nim mówić jako o dopingowym oszuście, gdy organ POLADA stwierdza, że nie zrobił tego w celu poprawy wyników sportowych. Ja rozumiem nazwanie Łaguty oszustem, gdyby wykryto u niego przykładowo doping mechaniczny, ale w przypadku nieświadomego zastosowania leku zawierającego substancję zabronioną w trakcie leczenia?

Kiedy POLADA rozpatrywała sprawę Łaguty, pojawiały się zarzuty, że zawodnik, ale i też klub z Rybnika, grają na zwłokę i finalnie tym sobie zaszkodzą. Mówiło się, że ROW uwikła się w sądowe spory, a zawodnik dostanie wysoką karę. Myśli pan, że przyznanie się do winy i posypanie głowy popiołem przełożyłoby się na niższy wyrok dla Łaguty i lepsze notowania klubu z Rybnika?

Od razu muszę zastrzec, że tak Łaguta, jak i jego pełnomocnik oraz ROW Rybnik nigdy w toku postępowania nie grały na zwłokę. Terminy wyznaczone przez panel zawsze były dochowywane. Jeśli ktoś twierdzi inaczej, chętnie przedstawię na to dowody. Pełnomocnik Łaguty stawiał się na każde posiedzenie w wyznaczonych terminach i to nawet wtedy, kiedy był nieprawidłowo zawiadamiany. W mojej ocenie było wręcz przeciwnie. To zawodnik chciał korzystać z prawa do obrony, ale presja czasu narzucona przez Panel Dyscyplinarny POLADA doprowadziła do wielu błędów skutkujących nierozpoznaniem sprawy w sposób należyty. To zresztą przełożyło się na taki, a nie inny wymiar kary. Odniosłem wręcz wrażenie, że panel chce zakończyć sprawę przed barażami, bo tak im kazano. A potem niech się zawodnik ewentualnie odwołuje. Liczę więc, że przed panelem drugiej instancji wszystko przebiegnie prawidłowo i Łaguta będzie miał możliwość przedstawienia wszystkich dowodów. Natomiast, jak pokazuje postępowanie Ekstraligi i Trybunału, a przede wszystkim sposób ich działania, to myślę, że nasze notowania nie byłyby lepsze. Pewne decyzje wydają się być z góry zaplanowane i podjęte na długo przed tym, niż zostaliśmy oficjalnie o nich poinformowani.

Zadawał pan sobie kiedyś pytanie, dlaczego odjęli wam 3, a nie 5 punktów? Czy podpisałby się pan pod spiskową teorią, która mówi, że odjęto tyle, ile potrzebował Get Well, by wyprzedzić ROW w tabeli?

Dobre pytanie. Mam takie wrażenie, że odjęto nam 3 punkty, bo wystarczyło, ale jakby zaistniała potrzeba odjęcia 5 punktów, też by to zrobiono. Jakby nie wystarczało te 5 punktów, to można było odjąć 11, czyli całą zdobycz ROW-u. Takie czasy. Ostatnio jeden z działaczy przekonywał mnie i uczył, co to są zasady fair play. To ja go teraz publicznie pytam, gdzie tu jest zasada fair play? Drużyna mająca 11 punktów wywalczonych na torze spada, a pozostaje ta z ośmioma punktami. Matematyka też może być fair play?

W ogóle ostatnio było straszne napięcie na linii ROW - Get Well. Wie pan, że właściciel toruńskiego klubu zadzwonił do Ekstraligi Żużlowej i poskarżył się, że sypiecie na tor radioaktywne odpady.

W zasadzie mnie to nie dziwi. Po akcji pana właściciela z Lindgrenem, on niczym mnie już nie zaskoczy. Tak na marginesie, to teraz już wiem, dlaczego ludzie w środowisku żużlowym powtarzają, że jestem głupi i szalony. Powiem więcej, ja jestem napromieniowany. Dodatkowo stadion sąsiaduje ze szpitalem psychiatrycznym. Mamy więc dwa w jednym.

A czego pan życzy drużynie z Torunia?

Niczego nie życzę. Ja patrzę wyłącznie na moją rybnicką drużynę.  I tej mojej życzę trzynastego tytułu mistrza Polski. Mając takich kibiców, jak ma Rybnik, a to przecież jest największy beneficjent żużla, trzeba dalej zapierdzielać, by wyciągnąć tę drużynę z miejsca, w które moim zdaniem władze ligi niesłusznie ją ulokowały. Klub toruński jest mi kompletnie obojętny. Po wyniku pierwszego meczu barażowego widać jednak, że tym razem nic już nie pomoże.

Może się okazać, że za rok ROW i Get Well pojadą w Nice 1.LŻ. Będzie na żyletki?

Nie, przeciwnik jak każdy inny. Trzeba wygrać w Rybniku i powtórzyć dobry wynik ewentualnie na Motoarenie.





KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy podzielasz pogląd, że ROW stracił tyle punktów, ile Get Well potrzebował do utrzymania?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×