Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Marek Cieślak twierdzi, że za brak efektów w szkoleniu atakują go ludzie, którzy, w zakresie obowiązków mieli decyzjność w tej sprawie, kiedy byli w klubie. Jedną z nich w ocenie trenera jest właśnie pan.
Marek Jankowski, były prezes Falubazu Zielona Góra: Bzdurne oskarżenia, ale akurat w tym przypadku łatwo to wyjaśnić. W mojej ocenie, trener Cieślak próbuje wynegocjować sobie lepsze wynagrodzenia za kolejny sezon i stąd takie nerwowe ruchy. W okresie kiedy byłem w zarządzie spółki, która zajmowała się drużyną ekstraligową, szkolenie młodzieży prowadziło stowarzyszenie na czele które stali wówczas Robert Dowhan, o później Andrzej Napieraj. Juniorami opiekował się, bez zaglądania w zakres obowiązków, Rafał Dobrucki i pomysły miał świetne, a że nie wszystkie weszły w życie, to już problem w ogniwie, które tkwiło i ciągle tkwi między kolejnymi zarządami, a sztabem szkoleniowym. Ale zostawmy to, bo to temat rzeka i wróćmy do trenera Cieślaka. Jak się nie posiada stosownej wiedzy, to się nie chlapie językiem, bo potem się z tego trzeba tłumaczyć, w takich lub innych okolicznościach. Pomijam wypowiedzi odnośnie Jacka Frątczaka, bo tu grają rolę silne emocje Marka Cieślaka i to jest totalnie oderwane od faktów.
Czy dobrze rozumiem? Trener zaatakował pana, bo próbuje wynegocjować sobie lepszy kontrakt z Falubazem?
W mojej ocenie Marek Cieślak już któryś raz stara się w mediach podkreślić swoją wyjątkowość i brak możliwości zastąpienia go kimkolwiek innym. Tak było kilka lat temu z kontraktem z PZM, tak jest w tym roku i stąd show wokół jego osoby: "być lub nie być w Falubazie". Cóż taki styl i trzeba się do tego przyzwyczaić.
Trwa dyskusja na temat Falubazu i przyszłości trenera. Domyślam się, że pana zdaniem powinien odejść?
Narażę się pewnie części środowiska żużlowego w Zielonej Górze, ale mam prawo do własnego zdania. Według mnie Marek Cieślak niczego w Zielonej Górze nie zbuduje. Nie dlatego, że nie potrafi, ale dlatego że nie ma takiej potrzeby. To nie są dla niego priorytety. Dokładnie tak jak w przypadku Jasona Doyle'a. Dla Australijczyka dziś najważniejsze jest zdobycie tytułu Mistrza Świata. Tak samo w przypadku Cieślaka Falubaz nie był, nie jest i nie będzie celem numer jeden. To nie jest typ, który będzie "umierał" za klub.
Ale ma pan coś konkretnego do zarzucenia trenerowi czy to ma być zmiana dla zasady?
Czy trener zrealizował przedsezonowy cel? Prezes Tymczyszyn publicznie mówił, że planem jest finał i walka o złoto. W takiej sytuacji to od trenera powinien wyjść jasny komunikat: oddaję się do dyspozycji zarządu, albo przynajmniej: nie zrealizowałem przedsezonowych założeń, ale chcę tu zostać i udowodnić swoją przydatność. W związku z tym biorę pełną odpowiedzialność i będę pracować za 50 proc. dotychczasowej stawki, a resztę wypłacicie tylko w przypadku zrealizowania założeń. A zamiast tego są jakieś dziwne historie.
ZOBACZ WIDEO Na czym polega praca komisarza technicznego?
Jakie historie?
Podczas sezonu otrzymaliśmy komunikaty, że winne są opady deszczu, potrzebna jest lewatywa, zawalił Doyle, problem jest z cyklem GP, regulaminem itd. A gdzie jakaś samorefleksja, posypanie głowy popiołem? Reguły gry są jasne w marcu i wszyscy uczestnicy je akceptują. Inna sprawa, że warto znać te reguły i detale regulaminów, by nie popełniać błędów. Poza tym, pozostaje pytanie, czy jest to właściwa wizja klubu.
Co ma pan na myśli?
Pytanie, które trzeba sobie zadać, dotyczy tego, czy chcemy drogo i szybko wynająć piękny dom, czy może zbudować swój własny, trochę wolniej, ale na solidnych fundamentach. Na to pytanie nie musi odpowiadać Cieślak, ale władze klubu. Trener "Narodowy" może pomóc umeblować ten wynajęty dom i może nawet zrobić to tak dobrze, by wygrać doroczny konkurs architektoniczny, ale to ciągle będzie na chwilę. Jego nie interesuje co będzie po jego odejściu na emeryturę, bo to nie jego rola.
I co z tego? To jest zawodowy sport. Kluby na całym świecie biorą trenerów. Oni robią swoje, odchodzą i przychodzi ktoś nowy.
Wszystko się zgadza, ale te kluby, o których pan mówi, stawiają przed takimi trenerami określone zadania, a następnie rozliczają takich trenerów z efektów pracy. A takiego komunikatu nie ma, wygląda na to, że to w zaistniałej sytuacji to Marek Cieślak stawia warunki, a klub staje na głowie, by niczym nie urazić trenera.
O co konkretnie panu chodzi?
Jestem zażenowany, że na oficjalnej konferencji prasowej słyszymy modlitwę, żeby Toruniowi powinęła się noga i wtedy z okruchów z toruńskiego stołu będziemy mogli wzbogacić swój skład. Można trzymać kciuki za niechciany przez Ekstraligę Gdańsk, ale z pewnością są to niepotrzebne i nieprzemyślane słowa trenera Cieślaka. Mam nadzieję, że Falubazowi uda się zbudować perspektywiczny zespół, choć zadanie nie będzie łatwe, bo znacznie większą stratą dla klubu jest pożegnanie z Jarosławem Hampelem, niż ewentualna strata Doyle'a i Cieślaka razem wziętych.
Skoro pan tak krytykuje trenera, to kto powinien zająć jego miejsce w Falubazie? Ma pan jakieś gotowe rozwiązanie?
Proszę tego nie odbierać, jako krytykę trenera, tylko trochę inne spojrzenie. Nie przekonuje mnie argument, że trenera nie ma kim zastąpić. Jeżeli działacze, po doświadczeniach z speedrowerowym trenerem Zakrzewskim, tak źle oceniają środowisko lokalne, to przyznam że spodobał mi się pomysł z Adamem Skórnickim, do współpracy z którym spróbowałbym zaprosić tak lubianego w Zielonej Górze Krzysztofa Jabłońskiego. Nie jest tak medialny jak "Skóra", ale merytoryczny i niezwykle pracowity. Na stadion w Zielonej Górze z domu dojeżdża w półtorej godziny, podobnie zresztą jak i Adam Skórnicki.
Rozmawiał Jarosław Galewski
A jutro niedoceniony Toruń złoi pewny swego Gdańsk i nici z 1 ligi dla Torunia.BuhahaTak wszyscy chcą i się zdziwią.Nie będz Czytaj całość