Chodzi oczywiście o sytuację sprzed kilku lat. Najpierw Leon Madsen podpisał list intencyjny obligujący go do parafowania umowy z MRGARDEN GKM-em Grudziądz, lecz ostatecznie związał się kontraktem z tarnowską Unią. Od tego czasu nie brakuje komentarzy, że w przypadku Duńczyka pewność ma się dopiero wtedy, gdy rzeczywiście postawi on stosowną parafkę pod umową.
Jak wiadomo, kontrakty nawet ze swoimi dotychczasowymi zawodnikami będzie można podpisywać dopiero w listopadzie. Prezes Włókniarza Vitroszlif CrossFit Częstochowa, Michał Świącik jest jednak całkowicie spokojny. - Stanę w obronie Leona. Nie do końca wszystkie informacje zawarte w tamtejszych relacjach wyjaśniających dlaczego Leon tak zrobił, ujrzały światło dzienne. Proszę mi wierzyć, mówił nam o tym sam zainteresowany, to nie on był winny zerwania ustaleń - powiedział nam sternik klubu z Częstochowy.
Niewątpliwie wespół z Leonem Madsenem zaskoczyli środowisko informacją o dwuletniej umowie. Na Duńczyka najbardziej zacierali ręce w Tarnowie i Zielonej Górze. - Zdawaliśmy sobie sprawę, że Leon jest namawiany do zmiany barw klubowych - skomentował Świącik. Jeszcze niedawno przejście Madsena do innego klubu wydawało się kwestią czasu. - Tak jak cały czas powtarzałem, mieliśmy pewne ustalenia, nasze stanowiska były zbieżne, tylko szlifowaliśmy szczegóły umowy - wyjaśnił prezes Włókniarza.
Ponadto przekazał, że prowadzony przez niego klub będzie wspierać zawodnika w staraniach o awans do cyklu Grand Prix. Madsen już w tym roku był bliski zrealizowania tego celu, jednak w Togliatti podczas Grand Prix Challenge mu się nie powiodło. Jak później wytłumaczył, odezwała się stara kontuzja. - Indywidualnym priorytetem Leona jest wejście do cyklu Grand Prix. Będziemy go w tym mocno wspierać. Naszym zdaniem w tej chwili jest to najlepszy duński zawodnik. Dziką kartę powinien dostać w cuglach. Weźmy pod uwagę jego średnią w najlepszej lidze świata, czy sukces w postaci wygranej w IMME. Poza tym, w Grand Prix fajnie ogląda się świeżą krew. Będę głośno mówił, że Leonowi należy się dzika karta - stanowczo oznajmił nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO Budowa motocykla żużlowego
Przyznał on, że brak możliwości podpisywania kontraktów przed listopadem nawet ze swoimi dotychczasowymi zawodnikami nie jest komfortowe. - Spójrzmy na piłkę nożną. Tam nie ma takich problemów. Można się dogadywać z zawodnikiem w momencie, gdy jeszcze reprezentuje inny klub. Najlepszy przykład to Robert Lewandowski. Gdy jeszcze grał w Borussii Dortmund, wiadomo było, że po wypełnieniu umowy przejdzie do Bayernu Monachium.
Na koniec zapytany przez nas o kolejne cele transferowe Włókniarza, Michał Świącik odparł: - Niech to będzie niespodzianka.