Mark Webber natchnął Jasona Doyle'a. Dzięki niemu pokonał barierę bólu

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Jason Doyle
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Jason Doyle

Jason Doyle jest o krok od wywalczenia pierwszego w karierze mistrzostwa świata. Kto wie, jak potoczyłyby się losy Australijczyka, gdyby nie doszło do niespodziewanego spotkania żużlowca z byłym kierowcą Formuły 1 - Markiem Webberem.

W tym artykule dowiesz się o:

Jason Doyle przed ostatnim turniejem Grand Prix w tym roku ma 14 punktów przewagi nad drugim w klasyfikacji Patrykiem Dudkiem. Australijczyk jest o krok od spełnienia marzenia, jakim jest wywalczenie tytułu mistrza świata. Koronę może zdobyć w wyjątkowym miejscu - decydująca runda zostanie rozegrana w jego ojczyźnie.

32-latek nie byłby teraz tak blisko złotego medalu IMŚ, gdyby nie ogromne poświęcenie w tegorocznym sezonie. Australijczyk, choć nie był w pełni zdrowia po kontuzji stopy, której doznał w połowie czerwca, nie zrezygnował z choćby jednego turnieju Grand Prix. Przed, po, a nawet w trakcie zawodów poruszał się o kulach ortopedycznych. Do pokonania bariery bólu Doyle'a zainspirował były kierowca Formuły 1 Mark Webber. Sportowcy spotkali się przy okazji Grand Prix Danii w Horsens, gdzie odbyli szczerą rozmowę - między innymi o kontuzji australijskiego żużlowca.

- Mark zapukał do mojego vana. Zwykle mówię, że jestem zajęty, ale gdy zobaczyłem w drzwiach Webbera zaniemówiłem. Usiadł koło mnie i powiedział, że co ma się zdarzyć, to się zdarzy. Wytłumaczył, że muszę być skoncentrowany i mieć pozytywny stosunek do siebie, a wtedy wszystko może się wydarzyć. Ta rozmowa zainspirowała mnie do działania. Mark to wspaniały facet - skomentował Doyle, cytowany przez speedwaygp.com. - Na stopie cały czas był obrzęk. Aby założyć buta, potrzebowałem nawet 20 minut. To było bardzo bolesne doświadczenie. Gdyby nie adrenalina, trudno byłoby mi zdobywać jakiekolwiek punkty w Grand Prix. Mam nadzieję, że niedługo spojrzę na to, co mnie spotkało i powiem, że warto było cierpieć - powiedział.

Nastawienie mentalne, bez pomocy lekarzy, mogłoby nie wystarczyć Doyle'owi do walki o mistrzostwo świata. - Nie byłbym krok o złota, gdybym odpuścił Grand Prix w Horsens. Ogromne podziękowania dla doktora Damiana Janiszewskiego z Torunia, który umożliwił mi jazdę w tym turnieju. Nie ma wielu lekarzy, którzy poskładaliby moją stopę i powiedzieli "powodzenia, mam nadzieję, że ci się uda". Jego pomoc umożliwiła mi rywalizację w zawodach, chociaż byłem zaledwie cztery dni po operacji - przyznał Doyle.

ZOBACZ WIDEO Emil Sajfutdinow bez presji na medal

Komentarze (5)
avatar
sidomen
22.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wiadomo ,będę trzymał kciuki za Patryka i resztę Polaków,ale Doylowi należy się to złoto,jak psu micha! 
avatar
yes
20.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Finał (tytuł) IMŚ będzie jednak dla Doylea 
avatar
Nie chcę islamskich imigrantów w Polsce
20.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ciekawe czy teraz będą mu kibicować kibice z Zielonej czy już z Torunia?