Działaczy Betardu Sparty kusi, by luki w kadrze zapełnić duetem Tomasz Jędrzejak, Damian Dróżdż. Obaj jeździli w zespole w poprzednim sezonie, więc nie ma zagrożenia, że klimat w drużynie się popsuje. Problem w tym, że zestaw Jędrzejak, Dróżdż nie daje 100-procentowej gwarancji, gdy idzie o awans do finału. Tymczasem apetyt Sparty rośnie w miarę jedzenia. Po srebrze w minionych rozgrywkach klub chciałby czegoś więcej. Co najmniej powtórki z tego roku. Zresztą tylko gra o złoto daje gwarancję, że nowy Stadion Olimpijski będzie wypełniony do ostatniego miejsca.
Sparta mogłaby spokojnie zostać przy Jędrzejaku i Dróżdżu, gdyby Fogo Unia Leszno nie wzmocniła się Jarosławem Hampelem i Bradym Kurtzem. Wrocławianie chcą na te zakupy mistrza Polski jakoś odpowiedzieć. Dlatego rozmawiają z Maxem Fricke, Glebem Czugunowem i Mateuszem Szczepaniakiem. Wcześniej były też inne nazwiska, ale teraz w grze są przede wszystkim te trzy nazwiska.
Najkorzystniej byłoby wziąć Fricke i zostawić Jędrzejaka. Pierwszy mógłby jeździć pod numerem 8 i 16. Kłopot w tym, że Jędrzejak chyba nie bardzo widzi się w tym układzie, bo mogłoby się okazać, że jego występ w meczu kończyłby się na jednym biegu. Później mógłby być zastępowany przez Fricke.
Zasadniczo Sparcie będzie ciężko znaleźć żużlowca, który zgodzi się na to, żeby jechać w składzie, czując oddech Fricke na plecach. Może się więc okazać, że wrocławianie pójdą na jakiś inny wariant. Tym bardziej że Sparcie nie uśmiecha się płacić 360 tysięcy złotych odstępnego za transfer Australijczyka z ROW-u Rybnik.
Wkrótce jednak Sparta będzie musiała się na coś zdecydować. Na razie nie podpisała żadnego kontraktu z nowym zawodnikiem, ale to się zmieni przed zamknięciem okna.
ZOBACZ WIDEO Organizacja meczu w PGE Ekstralidze