Pierwszy łuk to cykl felietonów Zenona Plecha, znakomitego żużlowca, wicemistrza i brązowego medalisty Indywidualnych Mistrzostw Świata.
***
Z dużym zainteresowaniem śledziłem starania, by żużel w wielkim wydaniu wrócił na Stadion Śląski. Nie pozostaje mi nic innego, niż cieszyć się z tego, że się to udało. W przyszłym roku będziemy mieli tam finał Indywidualnych Mistrzostw Europy i mecz reprezentacji Polski.
Dla nas, żużlowców z lat 70. i 80., obiekt ten ma szczególne znaczenie. To właśnie tam święciliśmy wielkie sukcesy w Indywidualnych Mistrzostwach Świata. Pamiętam zawody, gdy na trybunach było 120 tysięcy kibiców. To robiło na nas piorunujące wrażenie.
Trudno opisać emocje, jakie towarzyszyły tamtym zawodom. Taka liczna publika niezmiernie mobilizowała. O to, że i tym razem Stadion Śląski będzie wypełniony, byłbym raczej spokojny. Tamtejszy region potrzebuje takich imprez i żużla na najwyższym poziomie. Na Śląsku i w jego okolicach jest zresztą wiele klubów. Fani z Rybnika czy Częstochowy na pewno zadbają o to, by obiekt nie świecił pustkami.
O to, że sztuczny tor na Stadionie Śląskim będzie nadawał się do walki, raczej się nie martwię. Myślę, że nasze polskie doświadczenia z PGE Narodowego w Warszawie tu zaprocentują. Wraz z Markiem Cieślakiem nadzorowałem powstawanie nawierzchni w stolicy i jeśli podobna potrzeba zajdzie w Chorzowie, chętnie służyć będę pomocą.
Zenon Plech
ZOBACZ WIDEO To był jego sezon. Nie potrafi zliczyć wszystkich medali