Ireneusz Maciej Zmora: Kildemand oczekiwał gwarancji, na Jensena nie chcieliśmy czekać (wywiad)
- W Stali Gorzów staramy się nie kupować gwiazd, ale je tworzyć - mówi Ireneusz Maciej Zmora, który przekonuje, że po zmianach kadrowych gorzowianie wcale nie muszą być słabszym zespołem niż w sezonie 2017.
Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Cash Broker Stal Gorzów skończyła sezon 2017 z medalem. Czy można jednak mówić o sukcesie, jeśli przypomnimy sobie przebieg półfinałów z Betard Spartą Wrocław?
Ireneusz Maciej Zmora, prezes Cash Broker Stali Gorzów: Można mówić o udanym sezonie z kilku powodów. Jak pan zauważył, mamy medal, a to zawsze jest sukces. Do tego należy dodać Mistrzostwo Polski Par Klubowych Krzysztofa Kasprzaka i Bartosza Zmarzlika. Wicemistrzostwo kraju Przemysława Pawlickiego też wchodzi na konto naszego klubu. Cieszyć powinniśmy się również z postawy Bartosza Zmarzlika w Drużynowym Pucharze Świata. Wreszcie możemy mówić o dobrym posunięciu, którym było postawienie na własnych juniorów. Rafał Karczmarz już doskonale spłaca ten kredyt zaufania, czego najlepszym dowodem są jego tegoroczne sukcesy juniorskie i postawa w meczach ligowych. Mam nadzieję, że w kolejnym sezonie dołączą do niego kolejni.
Skład uzupełnił ostatecznie Linus Sundstroem. Kogo jeszcze braliście pod uwagę?
Na liście życzeń byli Peter Kildemand, Michael Jepsen Jensen oraz Linus Sundstroem. Ostatecznie Peter wybrał klub, w którym dostał gwarancję startów i pozycję niezagrożoną tym, iż będzie zastępowany przez juniora. Michael uwikłał się w rozmowach z Toruniem, co zabrało mu na tyle dużo czasu, że nie chcieliśmy czekać na ich rozstrzygnięcie.
To prawda, że Jensen chciał później wrócić jeszcze do rozmów?
Tak, ale kiedy odezwał się do nas z pytaniem o możliwość kontynuowania rozmów, temat był już zamknięty. Nie byliśmy zdeterminowani w walce o tych zawodników, ponieważ byliśmy w ciągłym kontakcie z Linusem, który imponował nam swoją determinacją, zaangażowaniem i wynikami w Szwecji, gdzie okazał się lepszy od m.in. Martina Vaculika, Jarosława Hampela czy Emila Sajfutdinowa. To pokazuje, że jest w tym zawodniku olbrzymi potencjał, który jeszcze w Polsce nie został pokazany. I to jest zadanie dla zawodnika, jego sztabu oraz naszych trenerów.
Niektórzy kibice czują jednak niedosyt. Iversen był gwiazdą, a w jego miejsce nie przyszedł nikt z wielkim nazwiskiem.
W Stali Gorzów staramy się nie kupować gwiazd, ale je tworzyć. Można w tym momencie przytoczyć właśnie przebieg kariery Nielsa Kristiana Iversena czy Krzyśka Kasprzaka, którzy w Stali Gorzów świętowali swoje największe sukcesy sportowe. Potwierdzają to również zawodnicy młodszej generacji jak Bartosz Zmarzlik czy coraz śmielej poczynający sobie Rafał Karczmarz. A w minionym sezonie również Przemek Pawlicki osiągnął swój życiowy sukces, awansując do grona piętnastu najlepszych zawodników świata. Oczywiście, ktoś może przypomnieć kontrakt Tomasza Golloba, który przychodził do Stali Gorzów jako absolutna gwiazda. Tak, to prawda, ale należy dodać, że to właśnie będąc w naszym klubie osiągnął swój największy sportowy sukces, zostając indywidualnym mistrzem świata.
Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że na papierze Stal wydaje się nieco słabsza. Zamiana Pawlickiego z Woźniakiem może wyjść klubowi nawet na dobre, ale Sundstroem za Iversena? Trochę mało panie prezesie.
To duże uproszczenie sprawy. Bo porównywać należy potencjał całej drużyny rok do roku i w kontekście siły drużyn przeciwnych, a nie jedynie małego jej wycinka. Jeżeli chcemy pewnego uproszczenia, to bardzo proszę - porównajmy wartość sportową Iversena, Karczmarza i Czerniawskiego sprzed sezonu 2017 do wartości sportowej Sundstroema, Karczmarza i Czerniawskiego w chwili obecnej z uwzględnieniem faktu, że część młodzieżowców w innych klubach zakończyła już wiek juniora i nie wystartuje w przyszłym sezonie oraz brakiem w Ekstralidze Grigorija Łaguty czy Grega Hancocka. I co? Okazuje się, że ocena potencjału nie jest już tak jednoznaczna. Zatem poczekajmy z nią do przyszłego roku. Tor wszystko zweryfikuje. Stawiamy przed naszym zespołem konkretny cel i uważam, że jest on bardzo realny.
Jaki to cel?
Tworząc drużynę na sezon 2018 kierowaliśmy się trzema kryteriami. Po pierwsze chcieliśmy stworzyć zespół, który będzie zdolny walczyć o awans do fazy play-off. I to jest cel, który stawiamy przed zespołem i sztabem szkoleniowym. Tegoroczne rozgrywki pokazały, że zwycięzca rundy zasadniczej mający w swoim składzie mistrza i wicemistrza świata może pozostać bez medalu DMP, a czwarta drużyna rundy zasadniczej może zostać mistrzem Polski. Zatem najważniejsze, aby być w rundzie finałowej, bo tam wszystko jest możliwe. Po drugie chcemy dać naszym juniorom - wychowankom możliwość startu w więcej niż w trzech biegach na mecz.
To może należy zostawić numery 8 i 16 dla trzeciego juniora?
Dokładnie tak zrobimy, bo chcemy, żeby kolejny zawodnik zbierał doświadczenia. Wracając jednak do kryteriów budowy składu. Ważny był również budżet. Brak awansu do finału, a następnie mecz o brąz przy bardzo niskiej frekwencji, to strata przekraczająca 500 tys złotych, którą bardzo wyraźnie odczuliśmy. I doskonale rozumiem sytuację Falubazu, który przeżywa to drugi rok z rzędu.
Rozmawiał Jarosław Galewski
Follow @J_Galewski
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>