- Moja forma jest wysoka i widzę wyraźnie, że z meczu na mecz jest jeszcze lepiej. Jestem z tego względu naprawdę szczęśliwy, ponieważ moje cele na sezon są dość jasne. Wszystko zmierza w dobrym kierunku, zatem oby tak dalej się działo - powiedział Leigh Adams po ostatnim meczu w Lesznie.
Australijczyk już w najbliższą sobotę stanie do walki o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. Nie jest żadną tajemnicą, że z Grand Prix wiąże duże nadzieje. O koronę walczy przecież od kilku lat, jednak jak dotąd nieskutecznie. - Mam olbrzymie nadzieje związane z cyklem Grand Prix. Ten sezon to najprawdopodobniej mój ostatni rok startów w tym prestiżowym gronie. Mówię najprawdopodobniej, bo ostateczna decyzja dopiero zapadnie. Jednakże dobrze byłoby właśnie w takim momencie sięgnąć po tytuł - przyznaje Adams.
Dyspozycja żużlowca z Antypodów jest od początku tegorocznych rozgrywek niesamowita. Adams imponuje szybkością. Nawet pomimo słabszych startów, jakie niekiedy mu się zdarzają, na dystansie bez większych problemów jest w stanie mijać nawet takich jeźdźców jak Tomasz Gollob. Widać to było w dotychczasowych meczach ligowych. Czy jednak i w Grand Prix tak niewiarygodną szybkość lider Unii Leszno i reprezentacji swojego kraju odnajdzie?
Grand Prix startuje w Pradze. Następnie w maju zawita do Leszna. Tu przed rokiem Adams triumfował. - Oczekuję z niecierpliwością Grand Prix w Lesznie. Na razie wszystko rozwija się po mojej myśli. Forma, jaką wypracowałem jest wysoka i punktuję na dobrym poziomie. Bardzo bym chciał, tak jak przed rokiem, stanąć tu na najwyższym stopniu podium, bo to dla mnie miejsce szczególne. To będzie jednak trudne zadanie. Wcześniej też czeka mnie Grand Prix Czech, gdzie zacznie się walka o mistrzowski tytuł. Liczę na udany występ zarówno w Pradze, jak i potem w Lesznie - podsumowuje Leigh Adams.