Ewelina Bielawska, WP SportoweFakty: Witamy w "domu". Dobrze jest tak po latach wrócić na stare "śmieci"?
Grzegorz Zengota (zawodnik Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra): Oczywiście, bo jak to w domu każdy kąt się zna. Choć podkreślam, że w Lesznie było mi dobrze i zawsze będę miło wspominał starty w Unii. Muszę jednak patrzeć w przyszłość, dlatego też wracam w dobrze mi znane progi. Mam nadzieję, że będzie to fajny czas dla mnie.
Lata spędzone poza domem były bardzo owocne bowiem mam wrażenie, że do Falubazu wraca zawodnik dojrzalszy.
Gdybym miał się cofnąć, wówczas podjąłbym taką samą decyzję. Myślę, że właśnie dzięki temu odejściu mogłem inaczej spojrzeć na wiele spraw. Dzięki temu jestem w wielu kwestiach mądrzejszy - zarówno tych zawodowych, jak i osobistych. Miniony czas poza Zieloną Górą uważam więc za dobrze wykorzystany.
Kibice zielonogórscy bardzo chcieli tego powrotu do Falubazu. Również w Lesznie zostawił pan za sobą sporą grupę fanów. Mało który zawodnik cieszy się taką sympatią kibiców.
Fajnie mieć świadomość, że kibice cieszą się na wieść o moim powrocie i że w pewnym sensie tego wyczekiwali. Nareszcie nadszedł taki moment i wiem, że oczekiwania wobec mojej osoby są spore. Wierzę jednak, że jestem na tyle dojrzałym zawodnikiem, by temu sprostać. Zima jest czasem przygotowań, a ja się żadnej pracy nie boję, więc solidnie będę pracował, by stanąć naprzeciw tym wszystkim oczekiwaniom. Mam nadzieję, że to się uda.
Kibice zielonogórskiego Falubazu wiążą aktualny skład do tego zwycięskiego z sezonu 2009. Wówczas drużyna składała się również z czterech wychowanków, a przed sezonem było sporo podobnych opinii, że drużyna jest dość słaba na papierze. Tymczasem wy zaskoczyliście.
W momencie, kiedy osiąga się więcej niż się założyło, ten sukces cieszy podwójnie. Każdy wspomina takie momenty znacznie lepiej. Uważam, że mamy taki zespół, który jest w stanie pokusić się o wysokie cele. Oczywiście musi się ku temu złożyć wiele czynników, ale wierzę w nasz zespół bardzo mocno. Gdyby tak nie było to nie wracałbym do Falubazu. Z taką sytuacją, jaką mamy pod skrzydłami Adama Skórnickiego jesteśmy w stanie zdobyć wiele. To, że założenia nie są względem nas wygórowane, daje nam dodatkową energię i chęci pokazania niedowiarkom, że są w błędzie i się mylą. My dzięki temu mamy komfort do pracy i nikt nam nie będzie w tym przeszkadzał. Wiemy, że wszystko jest w naszych rękach.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob: Nikt nie będzie musiał mi robić zdjęć z ukrycia
Czyli opinie ekspertów jeszcze bardziej mobilizują do pracy.
Oni oceniają siły drużyn na podstawie papieru i wyników osiąganych do tej pory. Bazują na czymś co już było, ale taka jest ich rola. Nowy sezon często przewraca wszystko do góry nogami i wówczas okazuje się, że ten co miał zdobywać krocie punktów - tego nie robi. Ten zaś, po którym niczego wielkiego się nie spodziewano zaczyna zaskakiwać. My jesteśmy więc spokojni. Wiemy na co każdego z nas stać. Oczywiście mogą się potwierdzić słowa również ekspertów. To, że jesteśmy stawiani w roli zespołu, który może bronić się przed spadkiem nie robi na nas wrażenia. Nie przejmuję się tym i myślę, że moi koledzy również. Ważne, że mamy komfort pracy.
Wierzycie więc, że jesteście w stanie sprawić niespodziankę?
Uważam, że dobrym zespołem, który osiąga wyniki jest taki cięty na miarę. Nasza drużyna taka właśnie jest. Jest prawidłowo skonfigurowana, gdzie każdy wie jaką rolę ma pełnić i się z tym godzi. Jest to więc już od samego początku dobry krok ze strony zarządu klubu.
Ostatni miesiąc to zawirowania wokół stanowiska trenera. Z Falubazu odszedł trener Marek Cieślak, zaś nowym szkoleniowcem został Adam Skórnicki.
Te wydarzenia nie wprowadziły żadnego zamieszania. Wręcz sytuacja jest opanowana, a Adam jest postacią niezwykle pozytywną. Miałem okazję z nim współpracować i był swego rodzaju mentorem dla mnie. Znam go dosyć dobrze i jestem spokojny o to jak będzie prowadzić nas w trakcie sezonu.
Pana zdaniem kandydatura trenera Skórnickiego była więc jak najbardziej trafiona?
Adam jest osobą, która przede wszystkim nie przeszkadza zawodnikom. Ufa nam i wie, że każdy z nas robi na swój sposób wszystko, by osiągnąć jak najlepsze rezultaty. Wielu trenerów próbuje narzucić swój tok i rozliczać zawodników z różnych rzeczy, a nie o to tu chodzi. Każdy z nas chce wygrywać i w tym leży nasza przyszłość. Jesteśmy dorośli i chodzi o to, by trener zaufał swoim zawodników. Wtedy jest to jasny sygnał i miło jest odwdzięczyć się za to wynikami. Ja kiedyś otrzymałem takie zaufanie od Adama i potwierdziłem swoimi wynikami, że było warto.
Po zakończeniu sezonu pierwszym z planów był powrót do Zielonej Góry czy też kusiły oferty innych klubów?
W pewnym momencie, będąc w Lesznie, poczułem, że nie będę tym filarem w Unii w najbliższym czasie. Trudno byłoby być liderem przy tak silnym zespole. Uważam, że wielokrotnie pokazywałem i dawałem dowody na to, że można mi zaufać. Udowadniałem, że mógłbym być tym zawodnikiem prowadzącym parę i wywiązywać się z tej roli. W Lesznie atmosfera była fajna, ludzie przyjaźni i pod takim kątem nie było powodu, bym odchodził. Jednak w sensie sportowym potrzebowałem zmiany, bo uważam, że mam ambicje i chęci udowodnienia tego, że jestem wartościowym sportowcem, a nie jedynie zawodnikiem doparowym.
Często dość duży wpływ na decyzję zawodnika mają jego sponsorzy, którzy wraz ze zmianą klubu kończą współpracę.
Rozstałem się z klubem w przyjacielskich stosunkach i do nikogo żalu o to nie mam. Po prostu była to moja własna decyzja. Sposób w jaki się rozstaliśmy nie zamyka mi drogi powrotu. Chęć współpracy wielu firm w dalszym ciągu jest, więc tym bardziej to doceniam i cieszę się, że pozostają ze mną. To grono budowało się przez lata, scalając się w jedną wielką rodzinę. Jest mi miło, że pozostają wciąż ze mną. Jestem otwarty w dalszym ciągu na współpracę. Mam więc nadzieję, że wracając w progi dobrze mi znane, pojawi się i chęć zielonogórskich firm do nawiązania współpracy. Zachęcam więc do rozmów, bo chętnie powiększę tą moją rodzinę sponsorską, która pomaga mi zrealizować moje marzenia i cele sportowe.
Jakie są plany na najbliższą przyszłość? Wyjazd na zasłużone wakacje?
Miałem swoje wakacje w Australii i ja już dawno zapomniałem (śmiech - dop. redakcji). Oczywiście żartuję, bo były to spore wrażenia. Teraz jednak jest już czas, by skupić się na pracy i nowym sezonie. Pod tym kątem wszystko już układam i myślami jestem w nowym roku. Wszystkie tematy pozamykałem i mam czystą głowę ku temu, by dobrze przygotować się do sezonu. Oczywiście liczę na to, że wszelkie kontuzje będą mnie omijały i wszystko się fajnie ułoży.