Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty: Zacznę od prostego pytania. Dlaczego Wrocław?
[b]
Max Fricke, zawodnik Betard Sparty Wrocław:[/b] A dlaczego nie? Jeśli popatrzymy, to każdy w tym klubie robił postępy. Dla mnie to kolejny krok, ale równocześnie coś nowego. Zmiana w porównaniu do tego, co było wcześniej, ale naprawdę jestem podekscytowany na myśl o startach w Sparcie. To nowy początek. Mamy świetny zespół, złapałem dobry kontakt z chłopakami.
Będzie pan rezerwowym. To będzie coś nowego.
To nie jest normalna sytuacja, jednak mamy nowe przepisy w lidze i trzeba się do tego dopasować. Jestem w takim wieku, że pasuję na pozycję rezerwowego i zobaczymy jak to będzie działać. Nie było wcześniej tego zapisu, dla każdego będzie to nowość. Dopiero jak sezon się zacznie i będziemy po kilku meczach, to będziemy mieć pełny obraz sytuacji i tego jak to funkcjonuje.
Miał pan dwuletni kontrakt w Rybniku, ale udało się go rozwiązać.
To była trudna decyzja, aby opuścić Rybnik. Niestety, ROW spadł do I ligi w niezbyt normalnych okolicznościach. Chciałem nadal startować w PGE Ekstralidze. Dlatego cieszę się, że osiągnęliśmy kompromis, dzięki któremu stało się to możliwe. Wrocław to świetne miejsce dla dalszego rozwoju mojej kariery.
Krzysztof Mrozek wiele razy podkreślał, że łączą was bliskie relacje. Trudno było mu zakomunikować, że chce pan odejść z Rybnika?
Mam świadomość, że traktował mnie jak syna. Ostatnio nie mieliśmy wielu okazji, by rozmawiać. Wiem, że może być rozczarowany moją postawą, ale po prostu nie chciałem jeździć w I lidze. Ludzie w Rybniku chyba to zrozumieją, że nadal chciałem startować z najlepszymi w Ekstralidze. Jestem wdzięczny Krzysztofowi za wszystko, co dla mnie zrobił w ciągu trzech sezonów. Spędziłem w tym klubie bardzo dobry okres. Życzę Rekinom wszystkiego dobrego w nowym sezonie.
Do tej pory startował pan na wrocławskim torze dwukrotnie. Może pan coś o nim powiedzieć?
Mamy nowy stadion, który wygląda niesamowicie. Natomiast jeśli chodzi o tor, lubię go. W moich poprzednich startach nie miałem na co narzekać. Jednak szykuje się parę zmian. W moim sprzęcie, ale też w sposobie przygotowania nawierzchni we Wrocławiu. Dlatego czekam z niecierpliwością na okazję, by spróbować na nim swoich sił. Oby już w lutym było nam dane odjechać pierwsze treningi.
Transfer do Wrocławia oznacza też zmiany w pana teamie.
Tak. Mark Courtney, który do tej pory opiekował się moimi motocyklami, zostaje w Rybniku. To nie jest dla mnie jakiś duży problem. Będę mieć więcej mechaników w przyszłym roku, w tym parę nowych osób w zespole. Moje relacje z Markiem się nie zmieniły. Nadal jesteśmy przyjaciółmi, sporo rozmawiamy i pewnie będziemy też rozmawiać o sprzęcie. Dlatego nie powinno być kłopotów z tym, że Mark będzie pracować w Rybniku.
W tym roku miał pan okazję zadebiutować w Grand Prix. Łatwo nie było.
Idealnie nie było. Debiut przypadł na pierwsze zawody po tym jak złamałem szyję. Odbyło się to kilka dni po tym, jak dostałem zgodę na starty. Dlatego nie mogło pójść dobrze, bo nie miałem wielu okazji do treningów. Nie miałem rytmu jazdy. Drugi turniej w Sztokholmie był lepszy. Zebrałem tam cenne doświadczenie. Potem przyszła impreza w Toruniu, gdzie zanotowałem dobry początek. Później miałem upadek i na tym się skończyło. Jednak naprawdę miałem frajdę z tych występów. Sporo się nauczyłem i to może zaprocentować w przyszłości. Bo mam nadzieję, że jeszcze będzie mi dane pojechać w Grand Prix.
Upadki. Nie było ich za dużo w minionym sezonie?
Właśnie myślę, że nie. Przez znaczną część sezonu nie miałem ani jednego! Ale jak już do nich doszło, to były dość poważne w skutkach. Jeśli dobrze liczę, to miałem trzy potężne karambole z moim udziałem. To też miało wpływ na moją formę. Wierzę jednak, że nowy rok zacznę będąc w dobrej dyspozycji i uda mi się uniknąć kolejnych wywrotek.
ZOBACZ WIDEO Ogólny stan zdrowia Golloba bardzo dobry. "Niestety utrzymuje się głęboki niedowład kończyn dolnych"