Grzegorz Zengota. Długa prosta: Kolędy to ciężkie wyzwanie (felieton)

Materiały prasowe / falubaz.com / Na zdjęciu: Grzegorz Zengota
Materiały prasowe / falubaz.com / Na zdjęciu: Grzegorz Zengota

Niby zima, niby nudno, ale jednak żużlowcy mają obowiązki. Jest wiele spotkań z fanami, które są nie tylko wymysłem marketingowym. Takie eventy dużo dają. Niedawno śpiewaliśmy też kolędę i zapomnieliśmy tekstu - pisze w felietonie Grzegorz Zengota.

"Długa prosta" to cykl felietonów Grzegorza Zengoty, żużlowca Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra.

***

Grudzień i okres świąteczny zawsze wiążę się z dużą aktywnością żużlowców. W ostatnim czasie miałem okazję brać udział w wielu akcjach promocyjnych i marketingowych. To oczywiście nie jest tak, że kończy się sezon i żużlowcy kompletnie nic nie robią. Przygotowania do sezonu, budowanie formy fizycznej czy warsztatu pochłaniają wiele czasu i energii. Do tego dochodzą wspomniane spotkania z kibicami, na które jeździmy od miejsca do miejsca. Widzę w tym jednak dużą wartość dodatnią.

W trakcie sezonu podróżujemy od stadionu do stadionu i ciężko tak przystanąć, poświęcić więcej czasu dla fanów. Teraz mamy ku temu dobrą okazję. Jest czas, by zobaczyć uśmiech na ustach kibiców, zamienić z nimi kilka zdań czy to na tematy prywatne, czy żużlowe. Szczególnie dzieciaki radują się na nasz widok, bo wiadomo, że swoją postawą jesteśmy w jakimś stopniu autorytetami dla nich. Ich pytania potrafią zwalić z nóg każdego twardziela. Oczywiście w sensie pozytywnym. Wszyscy zapowiadają też, że chcą być żużlowcami, co jest bardzo, ale to bardzo budujące. Wiadomo, że to są zaplanowane akcje marketingowe klubu, ale my jako zawodnicy cieszymy się na te spotkania, bo jest to coś innego niż nasze normalne obowiązki.

Niedawno mieliśmy bardzo fajną sytuację. Nasz zespół miał zaśpiewać kolędę w Hali sportowej CRS w Zielonej Górze. Trybuny pełne kibiców a wśród nich między innymi prezydent miasta. Szczerze powiem, że trema była większa niż w nominowanych biegach o DMP. To nie jest nasze naturalne środowisko, więc musieliśmy wyjść ze swojej strefy komfortu. Umówiliśmy się, że śpiewamy Przybieżeli do Betlejem. Jeden ciągnie jedną zwrotkę drugi druga trzeci trzecią. Do drugiej szło nam wyśmienicie, ale przy trzeciej lekka zadyszka, pauza i konsternacja. Ups… oczywiście zakończyło się salwami śmiechu i ostatecznie jakoś daliśmy radę, a widownia przyjęła to bardzo pozytywnie. Przecież my jesteśmy specjalistami od jazdy w lewo, a nie śpiewania.

Na koniec, w ten przeddzień świąt chciałbym Wam wszystkim złożyć życzenia. Z okazji zbliżających się świąt Bożego narodzenia oraz nowego roku dużo zdrowia, ciepła, spełnienia najskrytszych marzeń, abyście ten czas spędzili w gronie najważniejszych dla Was osób. Osobne zdanie też specjalnie dla fanów czarnego sportu, czyli emocji i adrenaliny w nadchodzącym sezonie, aby wszystkie mecze były na styku i wszystkie wyścigi rozpalały do czerwoności. Roku bez kontuzji dla każdego zawodnika i satysfakcjonujących wyników waszych drużyn!

ZOBACZ WIDEO Lekarz sugerował Gollobowi zakończenie kariery. "To był pierwszy dzwonek, powinienem był zareagować"

Źródło artykułu: