Zdecydowanie zwyciężyli w nim wtedy Polacy, którzy później triumfowali w finale na praskiej Markecie. Była to dla nas pamiętna edycja DPŚ, bowiem pierwsza bez udziału Tomasza Golloba. Choć Biało-Czerwoni w Częstochowie nie dali rywalom szans, zawody okazały się klapą. Głównie dlatego, że trzeba było je rozegrać w niedzielę o nietypowej dla tego typu imprezy godzinie 15. Dzień wcześniej turniej, który miał być żużlowym świętem w Częstochowie, nie mógł się odbyć z powodu fatalnej pogody.
Przekładanie zawodów odbiło się na frekwencji. Trybuny SGP Areny świeciły pustkami, a częstochowianie dobitnie przekonali się, że największe zainteresowanie w ich mieście wzbudzają ligowe mecze z udziałem Włókniarza. Dlatego teraz nie palą się do tego, aby ponownie zorganizować półfinał, a to zostało im zaproponowane. - Otrzymaliśmy ofertę zorganizowania półfinału i jakichś eliminacji. Tymi zawodami w ogóle nie jesteśmy zainteresowani - powiedział Michał Świącik, prezes Włókniarza.
- Cały czas zastanawiamy się natomiast, czy nie podjąć rozmów odnośnie organizacji finału DPŚ czy mistrzostw świata par - dodał nasz rozmówca. - Rozważamy czy wchodzić w coś takiego, czy jednak nie poświęcić się całkowicie organizacji i promocji meczów ligowych - poinformował.
Sternik Lwów tym samym zostawił furtkę na ewentualny zwrot akcji. - Finał jest dużą imprezą i o tym jesteśmy w stanie rozmawiać - stwierdził. W takim przypadku bardzo istotne byłoby osiągnięcie porozumienia na atrakcyjnych warunkach. Częstochowianie nie chcą i nie zamierzają bowiem przepłacać.
W tym roku pojawił się ogromny problem z organizacją Drużynowego Pucharu Świata. Coraz głośniej mówi się o tym, że w 2018 imprezę tę zastąpią mistrzostwa świata par, a DPŚ wróci w 2019. Przyszłoroczny finał odbędzie się w Gorzowie Wielkopolskim. W rozmowie z naszym serwisem selekcjoner polskiej reprezentacji i trener forBET-u Włókniarza Częstochowa, Marek Cieślak powiedział, że jego zdaniem finał DPŚ przyciągnąłby na trybuny częstochowskiego obiektu komplet widzów.
ZOBACZ WIDEO Falubaz przespał okres transferowy. "Za późno się zorientowali, że trzeba działać"