Brązowy medalista IMŚ 2008 w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" powiedział, że po dwóch pierwszych startach zepsuł się jego najlepszy motocykl: - Motocykl, tak się wydawało, jechał dobrze. Jednak nie do końca spisywał się tak, jak tego oczekiwałem. Tak na gorąco mógłbym więc powiedzieć, że kłopot tkwił właśnie w sprzęcie. Maszyna, na której jechałem początkowo i zdobyłem na niej dwa drugie miejsca, zepsuła się. Musiałem się przesiąść na drugą i to już nie wyglądało za dobrze.
"Chudy" docenia klasę Emila Sajfutdinowa, który zwyciężył w sobotnim turnieju, ale uważa również, że Rosjanin miał sporo szczęścia w tym, że trójka pozostałych uczestników finałowej gonitwy troszkę go zlekceważyła: - Tak sobie myślę, że niektórzy zawodnicy zapomnieli, że w finałowym wyścigu jedzie czterech zawodników. Tak to przynajmniej z boku wyglądało. Rosjanin walczył do końca i zaskoczył rywali, bo pozostała trójka zajęta była sobą. Proszę mnie jednak dobrze zrozumieć. Nikomu nie wolno źle mówić o Emilu Sajfutdinowie i deprecjonować jego zwycięstwa.
Na koniec rozmowy z "Przeglądem Sportowym" Gollob zapewnił, że po słabym występie w Pradze nie składa broni w walce o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata: - Cała zabawa dopiero się rozpoczyna. Inni też potracili dzisiaj punkty, więc nie można wydawać kategorycznych sądów. Pozwólmy, by cykl się rozkręcił.