Władysław Komarnicki. Stalowym piórem: Umówiliśmy się z Tomkiem, że będzie jeszcze jeden bal (felieton)

WP SportoweFakty / Tomasz Gollob dziękuje kibicom
WP SportoweFakty / Tomasz Gollob dziękuje kibicom

Umówiliśmy się z Tomkiem, że stanie na nogi i jeszcze raz zorganizuję bal, tylko po to, żeby mógł podziękować wszystkim ludziom osobiście. Bardzo się ucieszył i uspokoił - tłumaczy Władysław Komarnicki, honorowy prezes Stali Gorzów.

W tym artykule dowiesz się o:

Stalowym Piórem to cykl felietonów Władysława Komarnickiego, byłego prezesa Stali Gorzów.

***

Jestem tak szczęśliwy po balu charytatywnym, który miał miejsce w sobotę, że jeszcze nie mogę wyjść z szoku. Muszę powiedzieć, że wszystko to przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Po powrocie z balu nie mogłem spać, byłem tak podniecony całą sytuacją. Bardzo, bardzo dziękuję wszystkim, którzy zaangażowali się w organizację wydarzenia dla Tomka Golloba.

W tym samym czasie odbył się centralny Bal Dziennikarzy w Warszawie, na którym zebrano 400 tysięcy złotych dla potrzebujących. Po licytacjach w Gorzowie Wielkopolskim mamy ponad 620 tysięcy złotych dla Golloba. To piękna rzecz. Powiem więcej, dzięki wielu osobom i firmom koszty imprezy to będzie minimum. Spotkałem się z dużym zrozumieniem firmy cateringowej, sprzedawcy whisky i nawet pani, która dostarczała ciasto. Ci ludzie nie wzięli ani złotówki. Dzięki nim oceniam koszty organizacji balu na około 50 tysięcy złotych.

Cała impreza nie mogłaby się odbyć bez wsparcia sportowców, którzy przekazali swoje gadżety. Z każdym przedmiotem wiąże się osobna historia. Przybliżę może krótko w jaki sposób na licytacji znalazły się narty Kamila Stocha. Byłem na Gali Mistrzów Sportu w Warszawie. Tam spotkałem Apoloniusza Tajnera, prezesa Polskiego Związku Narciarskiego. Odważyłem się i poprosiłem go o pomoc. Serdecznie dziękuję panu Tajnerowi, który dotrzymał słowa i narty naszego skoczka dotarły na czas.

Już podczas samego balu było wiele pięknych chwil. Po 1,5 godziny od rozpoczęcia imprezy podszedł do mnie Mirosław Maszoński, człowiek biznesu, który swego czasu sponsorował Tomka Golloba i powiedział, że chce ofiarować 100 tysięcy złotych. Nie wiedziałem, jak się zachować. W odruchu złapałem go za głowę i pocałowałem w czoło. Nazywam tę noc nocą cudów.

Po balu rozmawiałem z Tomkiem. Był bardzo przejęty i nie wiedział, jak będzie mógł podziękować wszystkim, którzy go wsparli. Umówiliśmy się, że stanie na nogi i ja jeszcze raz zorganizuję taki bal, tylko po to, żeby mógł podziękować wszystkim ludziom osobiście. Bardzo się ucieszył i uspokoił. Jeszcze potem opowiedziałem mu historię o upolowaniu dzika, który był na imprezie. Nie pamiętam, kiedy Gollob ostatnio tak serdecznie się śmiał. Po raz pierwszy od wypadku był uśmiechnięty i taki, jakiego wszyscy kibice znają.

Podzielę się jeszcze jednym osobistym przemyśleniem. Ze wszystkich zawodników, którzy trafili do Stali podczas mojej prezesury, Tomek był jedynym żużlowcem, któremu pozwoliłem się zbliżyć do siebie. Był wzorem, bo często pomagał. Otwierał swoje serce i portfel. Jednocześnie nie chciał, żeby to upubliczniać. To po pierwsze.

Po drugie Tomek sprawił, że Stal znów stała się wielka. Nie wiem, czy kibice pamiętają, ale my byliśmy przecież przez kilka lat w pierwszej lidze. Po trzecie, Gollob wiele dobrego przekazał Bartkowi Zmarzlikowi. To wszystko robiło duże wrażenie. Co więcej, gdy Tomek miał jakieś problemy prywatne, bardziej trafiał do mnie niż do swojego ojca. Zebrałem to do siebie i poczułem potrzebę wsparcia.

Tak szczerze mówiąc, to inspiratorem balu był honorowy prezes Polskiego Związku Motorowego Andrzej Witkowski. Powiedział mi, że wpłacili jako związek 50 tys. złotych, podobnie postąpiła Ekstraliga. Z kraju od darczyńców przez osiem miesięcy wpłynęło niecałe 45 tysięcy i wpływy ustały. Od tego momentu zacząłem myśleć o organizacji balu. Cieszę się, że wszystko się udało.

Na koniec chciałem gorąco podziękować całemu młodemu zespołowi Stali Gorzów, który obsługiwał ten bal, na czele z moim następcą Ireneuszem Maciejem Zmorą. Myślę, że wszyscy podczas imprezy czuli się bardzo dobrze.

Władysław Komarnicki

ZOBACZ WIDEO Finał PGE Ekstraligi to był majstersztyk w wykonaniu Fogo Unii!

Źródło artykułu: