Forma Nickiego Pedersena to dla wielu obserwatorów duża niewiadoma. Wprawdzie Duńczyk zapewnia, że jest świetnie przygotowany pod względem fizycznym, ale niektórzy twierdzą, że nie można mu do końca wierzyć. Część ekspertów dziwi się Grupie Azoty Unii Tarnów, która nie zrobiła zawodnikowi szczegółowych badań, tylko wierzy mu na słowo.
- Wygląda mi to na trochę mało profesjonalne podejście klubu. Gdybym ja był prezesem Unii, to brakiem badań Pedersena na pewno bym się nie chwalił. Owszem, współpraca na linii pracodawca - zawodnik musi opierać się na wzajemnym zaufaniu, ale wiemy, że w praktyce bywa z tym różnie - mówi ekspert stacji nSport+, Wojciech Dankiewicz.
- Mamy XXI wiek i zrobienie zawodnikowi szczegółowych badań na miejscu, wraz z prześwietleniem, nie jest niczym szczególnym. Nie wiem, co stało na przeszkodzie, że Nicki nie mógł przedstawić klubowi swoich badań lub poddać się takowym w Tarnowie. Sparta Wrocław robi tak od lat i jest to moim zdaniem coś, co warto naśladować - dodaje ekspert.
Pedersen może mieć pewność, że na wiosnę wszyscy będą bacznie go obserwować. Dyspozycja zawodnika, który stracił znaczą część poprzedniego sezonu, jest na pewno niewiadomą. W Tarnowie muszą ściskać kciuki, by wszystko z Duńczykiem było w porządku. Inaczej zespół znajdzie się na łopatkach.
- Powiedzmy sobie szczerze: skład tarnowian już teraz, na papierze, wygląda na najsłabszy w lidze. Trenerzy nie mają dużego pola manewru i gdyby nagle wypadł im Nicki, to nie byłoby raczej czego ratować. Problem ten dotyczy zresztą nie tylko Pedersena, ale też Kildemanda czy Bjerre. Tarnowianie muszą dmuchać i chuchać na zawodników, by nic przypadkiem się nie wydarzyło - mówi Dankiewicz.
Problem w tym, że trudno przejechać ligowy sezon bez kontuzji. W czasie rozgrywek ligowych praktycznie każda drużyna przeżywa problemy kadrowe. - Martwiłbym się przede wszystkim o Pedersena. To typ zawodnika, który nie odpuszcza, a jego dotychczasowa jazda była często na granicy ryzyka. On sam prowokuje niekiedy sytuacje, które grożą upadkiem i kontuzją. Tarnowianie doskonale wiedzieli jednak, kogo kontraktują. Uznali najwidoczniej, że warto podjąć ryzyko i liczyć, że Nicki przejedzie sezon cało i zdrowo - kwituje Dankiewicz.
ZOBACZ WIDEO Kim Jason Doyle będzie za 20 lat? Prawdopodobnie najgrubszym facetem jakiego widzieliście