W sezonie 2017 żaden z tunerów nie potrafił zrobić silnika, który sprawdzałby się idealnie w każdych warunkach. Jednostki napędowe jednego z mechaników działały wyłącznie w wysokich temperaturach, innym z kolei pasował chłód. Temperatura, stan nawierzchni, te i inne detale grały rolę.
Forma Janusza Kołodzieja, podobnie jak innych zawodników, była oczywiście odzwierciedleniem stanu parku maszyn. Nie zawsze było kolorowo. Żużlowiec Fogo Unii Leszno, podobnie jak jego mechanicy, miał swoje wzloty i upadki. Zdarzało się, że znakomity silnik gasł, bo zaświeciło mocniej słońce. Czasami udawało się temu zaradzić, wyciągając z garażu sprzęt zarośnięty pajęczynami. Nie zawsze jednak tak było. Po niektórych występach, by wspomnieć mecz fazy zasadniczej we Wrocławiu, Janusz był naprawdę mocno zdołowany. W tym roku chciałby takich sytuacji uniknąć. Dlatego będzie miał nie dwóch, lecz trzech tunerów, którzy będą robili dla niego sprzęt.
Kołodziej liczy, że dzięki jeździe na trzech mechaników, uniknie większych wpadek. Po ubiegłorocznych obserwacjach wie, jak zachowują się dane jednostki napędowe. Wie też, w jakich warunkach można ich użyć. Ponadto, ma pełną wiedzę na temat zachowania sprzętu z nowego źródła. To powinno sprawić, iż w trakcie sezonu 2018 będzie z dużą wprawą żonglował silnikami.
Najważniejsze jest to, że Kołodziej nie będzie musiał gorączkowo szukać nowych rozwiązań. Jeśli w silniku tunera X coś nie zagra, przesiądzie się na drugiego. A jeśli i tu nie będzie grało, to zostanie mu trzecia opcja. Zawodnik zminimalizował ryzyko kryzysu sprzętowego niemalże do zera. Od jego przyjaciela i menedżera, Krzysztofa Cegielskiego, słyszymy, że będzie miał silniki od tunerów z najwyższej półki. Nie zdradza nazwisk, ale z naszych informacji wynika, że prócz Jan Anderssona, z którym współpracuje od lat, będzie miał też sprzęt od Flemminga Graversena i Petera Johnsa.
ZOBACZ WIDEO Falubaz przespał okres transferowy. "Za późno się zorientowali, że trzeba działać"
Uznana marka w PL żuzlu:)