Leon Madsen ma promować miasto Wejherowo, a we forBET Włókniarzu Częstochowa zawrzało. Miasto daje przecież grube miliony na żużlowy klub, a tu taki policzek. - Dobrze, że Leon nie podpisał kontraktu na promocję Lichenia, gdzie mamy Sanktuarium Maryjne - mówi nasz ekspert Wojciech Dankiewicz. - To dopiero byłaby katastrofa, może nawet konflikt interesów. Tam sanktuarium, a tu Jasna Góra. A już na poważnie, to Wejherowo też jest problemem. I dobrze, że nie ma tam żużla.
- Nawet jeśli Włókniarz dał mu swobodę w zawieraniu dodatkowych kontraktów, to mamy problem, czy to Wejherowo jest etyczne - komentuje mecenas Jerzy Synowiec. - Jeździć w Częstochowie i promować inne miasto? To jest śmieszne i karykaturalne. Rozumiem, że Madsen w Wejherowie mieszka, ale jednak sportowiec jest kojarzony nie z miejscem zamieszkania, lecz z klubem, w którym startuje. Co pomyślą w Częstochowie, gdzie miasto daje duże pieniądze na klub.
- Może niektórym wydaje się dziwne, że krytykujemy Madsena za Wejherowo, ale to trochę tak, jakby Piotr Protasiewicz z Falubazu promował miasto Gorzów - ocenia Dankiewicz. - Przyznacie, że to trochę głupio brzmi. Śmiem twierdzić, że Leon tego nie przemyślał. Zabrakło dyplomacji, kultury i ogłady. Zakładam, że chciał dobrze, ale wyszło, jak wyszło. Teraz będzie miał jeszcze kłopoty, bo przecież są jeszcze przepisy PGE Ekstraligi. Nie wolno podpisywać umów bez zgody klubu. Nie wierzę, że Włókniarz taką zgodę mu dał.
- Cała ta sytuacja pokazuje, że zawodnicy, choć regulamin podpisywania umów reklamowych obowiązuje już kilka lat, wciąż mają z tym problem. Nie czytają, nie znają. Szkoda, bo znowu wyjdzie smród - kończy Dankiewicz.
Nieoficjalnie wiemy, że Włókniarz już zwrócił się do Madsena z prośbą o wyjaśnienie sprawy. Ten wytłumaczył, że Wejherowo ma promować wyłącznie w rodzimej lidze, czyli w Danii. Nawet jeśli, to i tak głupio wyszło.
ZOBACZ WIDEO W żużlu nie obyło się bez skandali. Był doping i korupcja
Dla przykładu 50 tysi, i każda złotówa się zastanowi zanim babola strzeli .