Stal nie ma się czego czepiać. Wanda spełniła warunek. Ma porozumienia płacowe z zawodnikami

WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Claus Vissing i Ernest Koza
WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Claus Vissing i Ernest Koza

Stal Rzeszów domaga się degradacji Wandy za długi. Paweł Sadzikowski, prezes krakowskiego klubu, wyjaśnia, iż Wanda podpisała porozumienia płacowe z zawodnikami. - Stal niech się skupi na przygotowaniach do jazdy w drugiej lidze - mówi Sadzikowski.

Stal napisała list do Zespołu ds. Licencji dla Klubów. Rzeszowianie domagają się zdecydowanych kroków przeciwko Speedway Wandzie Kraków, która zdaniem Stali do końca stycznia miała spłacić długi, lecz tego nie zrobiła. Miało to być złamanie ustaleń licencji warunkowej.

- Robimy wszystko, żeby ratować żużel w Krakowie i naprawdę nie rozumiem panów Ireneusza Nawrockiego i Marcina Janika - stwierdza Paweł Sadzikowski, prezes Wandy. - Stal też kiedyś miała kłopoty i ani ja, ani nikt inny nie atakował ówczesnego prezesa Andrzeja Łabudzkiego. Trzymaliśmy za niego kciuki, wspieraliśmy, wszystkim nam zależało, żeby Stal wyszła na prostą. To środowisko naprawdę jest bardzo małe, a upadki klubów mogą powodować, iż będzie jeszcze mniejsze. Szkoda, że rzeszowanie, po zmianie władzy nie pamiętają ostatnich trzech lat i nie są solidarni z tymi, którzy mają problemy. Chodzi nie tylko o nas, ale i też Polonię Piła.

- A jeśli idzie o licencję warunkową, to nie złamaliśmy żadnych ustaleń - komentuje Sadzikowski. - Nie wiem, skąd Stal ma informację, że mieliśmy spłacić długi do końca stycznia. Warunkiem były również porozumienia płacowe z zawodnikami. Radziłbym panom Nawrockiemu i Janikowi, żeby skupili się na przygotowaniach do jazdy w drugiej lidze. A w wolnej chwili niech pomyślą o historii. Długi, jakie niedawno miała Stal były kilka, jak nie kilkanaście razy większe od naszych. Nikt jednak nie chciał degradacji rzeszowskiego klubu, nikt nie rzucał kłód pod nogi. W sezonie 2017 nawet pomagaliśmy Stali, wypożyczając Kamila Kiełbasę na ostatnie mecze.

Prezes Sadzikowski zwraca też uwagę na to, że w Stali powinni uważnie przeczytać regulamin. - W tej chwili jest bowiem tak, że gdyby Wanda lub Polonia zostały zdegradowane za długi, to zaproszenie do jazdy w lidze dostałaby Ostrovia - mówi Sadzikowski. - Następny w kolejce jest trzeci zespół drugiej ligi w sezonie 2017. Dopiero potem jest konkurs i szansa dla Stali. Właśnie dlatego polecam rzeszowianom skupienie się na przygotowaniach. Tym bardziej, że druga liga łatwa nie będzie. Dla wielu zawodników tory w Krośnie, Poznaniu czy Opolu mogą być zaskoczeniem. Mocnych drużyn też nie brakuje. Gwiazdy nie dają stuprocentowej gwarancji. Bjerre też miał wygrywać wszystko, ale jak przyjechał z Unią Tarnów do Krakowa, to nie miał lekko.

- Na koniec chciałbym wspomnieć o tym, że my też swego czasu straciliśmy przez słynny mecz w Ostrowie, na którym zgasło światło - przypomina prezes Wandy. - Zniesmaczeni tą akcją sponsorzy zwyczajnie nas opuścili. Winy w tym naszej nie było, a jednak mocno na tym ucierpieliśmy. Czy słyszeliście, żebym kiedyś z tego powodu płakał? Nie. Poza wszystkim my Stali krzywdy nie robimy. Jesteśmy w kontakcie z Zespołem ds. Licencji.

- I niech się pan Nawrocki nie oburza, że z tegorocznych wpływów chcemy spłacać stare długi. Jak wszystko dobrze pójdzie, to ten rok zamkniemy na zero i będzie można spokojnie myśleć o przyszłości - stwierdza Sadzikowski. - Nie wiem, czy się utrzymamy, bo to jest sport. Jeśli spadniemy, to prezes Stali będzie pił szampana. Może być jednak i tak, że za rok spotkamy się z rzeszowianami na torze. W pierwszej lub w drugiej lidze albo w ogóle się nie spotkamy. Wtedy jednak liczyć się będzie tylko sport, a nie pieniądze - kończy działacz.

ZOBACZ WIDEO W żużlu nie obyło się bez skandali. Był doping i korupcja

Źródło artykułu: