Marcin Grygier, rzecznik prasowy Falubazu Zielona Góra, niechętnie zgodził się na polemikę z autorem zdjęcia. Mówi, że klub już dawno nie robił w kwestii szkolenia młodzieży tak dużo. - Wystarczy spojrzeć na listę osób, które mają pomagać naszym juniorom - mówi i wylicza takie nazwiska, jak Aleksander Janas, Andrzej Jarząbek i Krzysztof Jabłoński.
Fotografia sprzętu składanego dla juniorów ma dowodzić tego, iż Falubaz rzucając hasło szkolenia, w zasadzie fałszuje rzeczywistość. - Tyle tylko, że my naszym juniorom oferujemy sprzęt z najwyższej półki, na dokładkę w dobrym stanie. Do dyspozycji naszych młodzieżowców są silniki od najlepszych tunerów. Na dokładkę mogą liczyć na pomoc Krzyśka Jabłońskiego. Rok temu Mateusz Tonder wygrywał biegi na jego silnikach - przypomina Grygier.
W Falubazie zapewniają, że milionowa pomoc dla juniorów nie jest żadnym hasłem. Plan już jest wcielany w życie. Z młodzieżowców tylko Sebastian Niedźwiedź i Alex Zgardziński mają zawodowe kontrakty i sami muszą się zaopatrzyć w sprzęt, ale cała reszta, z Tonderem na czele, może liczyć na pełne wsparcie klubu. - Nie rzucamy haseł bez pokrycia. Park maszyn jest bogaty, ludzie odpowiedzialni za szkolenie są fachowcami, więc naprawdę nie rozumiemy tych złośliwości - kończy Grygier.
Milionowa inwestycja w szkolenie nie wyklucza spawania ram i korzystania ze starych błotników. Jeśli jakąś część można naprawić, warto to zrobić. W końcu żużel jest drogim sportem. Zresztą za kilka miesięcy przekonamy się, czy hasło Falubazu było zapowiedzią realnej polityki, czy też marketingową sztuczką. Wyniki juniorów powiedzą nam całą prawdę o tym, jak działa zielonogórska szkółka po zmianach.
ZOBACZ WIDEO Falubaz przespał okres transferowy. "Za późno się zorientowali, że trzeba działać"