Jan Krzystyniak. Na pełnym gazie: Unia nie odczułaby straty Pawlickiego (felieton)

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Piotr Pawlicki na fecie z okazji złotego medalu w sezonie 2017
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Piotr Pawlicki na fecie z okazji złotego medalu w sezonie 2017

- Większość drużyn PGE Ekstraligi musi chuchać i dmuchać na każdego ze swoich zawodników. Fogo Unia ma jednak tak mocną kadrę, że nawet kontuzja Piotra Pawlickiego nie odbiłaby się na wynikach - uważa Jan Krzystyniak.

"Na pełnym gazie" to cykl felietonów Jana Krzystyniaka, byłego żużlowca, trenera, ale i też cenionego eksperta.

***

[tag=21204]

Piotr Pawlicki[/tag] doznał kontuzji na crossie i pozostaje nam czekać na wieści ze szpitala, jak długa czeka go przerwa od treningów. Niektórzy kibice z Leszna martwią się i pytają, co będzie, jeśli Piotrek nie wykuruje się na start sezonu. Mogę im odpowiedzieć, że przejmują się niepotrzebnie.

Większość drużyn PGE Ekstraligi musi chuchać i dmuchać na każdego ze swoich zawodników. Dla przykładu, gdyby Cash Broker Stal Gorzów straciła Bartosza Zmarzlika albo Betard Sparta Wrocław Macieja Janowskiego, kluby te miałyby poważny problem. Fogo Unia ma jednak tak mocną kadrę, że nawet kontuzja Piotra Pawlickiego nie odbiłaby się na wynikach. W zasadzie każdy z pozostałych czterech seniorów jest w stanie zdobyć powyżej dziesięciu punktów na mecz. Do tego dochodzi rewelacyjna młodzież. W Lesznie jest wręcz nadmiar bogactwa i menedżer Piotr Baron powinien spać spokojnie.

Słyszymy, że w przypadku Pawlickiego doszło do uszkodzenia lewej nogi. Jako były żużlowiec mogę zapewnić, że to dużo lepsza sytuacja niż wówczas, gdy uszkodziłby tą drugą. Jadąc na motocyklu, praktycznie cały ciężar spoczywa na prawej nodze, która stoi na podnóżku. Można więc powiedzieć, że Piotrek miał szczęście w nieszczęściu.

Do rozpoczęcia sezonu ligowego zostało półtora miesiąca i nos mi mówi, że jeszcze przed pierwszym meczem PGE Ekstraligi zobaczymy Pawlickiego na torze.

Jan Krzystyniak

ZOBACZ WIDEO Z 1:5 na 4:2. W finałowym biegu na Motoarenie działo się!

Źródło artykułu: