Krzysztof Cegielski. Podaj Cegłę: Drożyzna w żużlu. FIM musi jakoś schłodzić koszty (felieton)

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Chris Holder i Jason Doyle (z tyłu) w Grand Prix
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Chris Holder i Jason Doyle (z tyłu) w Grand Prix

- Pojawiły się obliczenia, że 80 procent finansowego tortu w żużlowym świecie zjada 25 zawodników. Zdaniem polskich działaczy jest to największy problem dyscypliny. Nie ma jednak sensu tworzenie sztucznych regulacji - pisze Cegielski.

W tym artykule dowiesz się o:

Podaj Cegłę, to cykl felietonów Krzysztofa Cegielskiego, byłego żużlowca, eksperta nSport+.

***

Żużel jest o tyle specyficzny, że dyscyplinę uprawia mała liczba zawodników. My ich w Polsce produkujemy dosyć dużo, ale inne kraje już mniej. Dobrych lig też jest mało, więc nie ma dużej dostępności do atrakcyjnych i dobrze płatnych miejsc pracy dla słabszych. W piłce, jak kogoś nie chce liga hiszpańska, niemiecka, włoska czy angielska, to może grać w tureckiej, rosyjskiej czy nawet w polskiej, bo i w niej może zarobić niezłe pieniądze.

W żużlu jest dwudziestu do trzydziestu zawodników na wysokim poziomie i nie ma się co dziwić, że w ligach czeskiej, duńskiej czy niemieckiej (to te słabsze) chcą mieć te gwiazdy. Dla tamtejszych klubów jest to szansa, by przyciągnąć kibiców. Gwiazdy zajmują jednak miejsce i robi się go mniej dla tych słabszych. Inna sprawa, że gdybyśmy zlikwidowali gwiazdom możliwość jazdy w tych gorszych ligach i byłaby gwarancja, że pojadą tam ci słabsi, to niewiele by to w podziale finansowego tortu zmieniło. W Czechach, Niemczech i Danii zawodnik nie zarobi na tyle dużo, by dorównać najlepszym.

ZOBACZ WIDEO Kim Jason Doyle będzie za 20 lat? Prawdopodobnie najgrubszym facetem jakiego widzieliście

Obecnie można zarobić w Polsce, Szwecji, może jeszcze w Anglii. Trudno jednak cokolwiek w tych krajach sztucznie regulować. Możemy natomiast i widzę, że nasze władze to robią na forum międzynarodowym, przekonywać do rozwiązań, które już w Polsce wprowadziliśmy. My stawiamy głównie na swoich zawodników, inni powinni zacząć robić tak samo.

Ktoś powie, że numer 8 jest dowodem na to, że od stawiania na swoich odchodzimy. Jednak Polacy mają się u nas naprawdę dobrze. Dwa miejsca na seniorce, dwóch juniorów, to jest wartość sama w sobie. Jednak zgoda, że rezerwowy pod ósemką to pewien ukłon w stronę zawodników z innych krajów. Chodzi o to, żeby mieli możliwość rozwinięcia się.

Baliśmy się wcześniej stawiania na młodych z zagranicy, bo nic nie gwarantowali. Jednak w minionym sezonie Brady Kurtz czy Jack Holder wskoczyli za kontuzjowanych kolegów, zostali uzbrojeni w dobrej klasy sprzęt i wykorzystali szansę. Pokazali, że potrafią się ścigać z najlepszymi, dając klubowym działaczom do myślenia. Dzięki nim stworzy się większa grupa żużlowców, na których warto stawiać. Być może rozszerzymy grono biorące udział w podziale znaczącej części tortu.

Czy możemy wprowadzić jakieś regulacje finansowe, żeby inaczej podzielić finanse? To zawsze jest trudne, bo i tak najlepsi dostają tyle, ile kluby chcą na nich wydać. Wolnego rynku nie zmienimy i nie zastąpimy niczym lepszym. I tak wszelkie regulacje byłyby obchodzone. Inna sprawa, że jest pomysł z KSM. Nigdy nie byłem tego fanem, ale z pewnością przesunie to część pieniędzy w stronę słabszych. Teraz też być może jest trochę większy wybór w zawodnikach średniego pokroju i nie będzie wygórowanych żądań tych zawodników.

Podział finansowego tortu jest o tyle ważny, że od momentu wprowadzenia nowych tłumików w sezonie 2011 sprzęt odgrywa decydującą rolę. Jak się nie zainwestuje, to się dobrze nie pojedzie. Ktoś może mieć szczęście, trafić ze sprzętem bardziej, ale i tak musi się liczyć z tym, że wyda mnóstwo pieniędzy. Dlatego FIM faktycznie powinna myśleć, co zrobić z faktem, że ogromna część pieniędzy trafia do niewielkiej w sumie grupy.

Ta dyskusja chyba jednak bardziej powinna się sprowadzać do tego, żeby dokonać zmian sprzętowych. Zrobić coś, żeby można było na tym zaoszczędzić. Wszyscy powinniśmy o tym rozmawiać, próbując zaproponować coś, co ograniczy koszty, a jednocześnie nie obniży poziomu jazdy na żużlu. Na pewno powrót do starych rozwiązań wydechowych nie jest możliwy.

Krzysztof Cegielski

Źródło artykułu: