- W jakim innym zawodzie pracujesz i nie dostajesz pieniędzy? - pyta Kim Nilsson na swoim koncie na Twitterze. - To praca, w której dużo się ryzykuje i musisz się wykazać, żeby zarobić. To coś, do czego wszyscy żużlowcy są przyzwyczajeni. Ale jestem już zmęczony tym, że nie dostaję pieniędzy za to, co zrobiłem. Dziś trzy różne kluby w Wielkiej Brytanii i Szwecji zalegają mi: 302 137 koron szwedzkich / 29 700 euro / 26 500 funtów (ok. 125 tys. zł) i dotyczy to sezonów z lat 2015, 2016 i 2017. Jak mam zapłacić swoje rachunki? - zastanawia się 28-letni zawodnik.
Kim Nilsson nie wymienił klubów, które mu zalegają z płatnościami, ale dodał, że dwa zespoły w których jeździł w 2017 roku - Leicester Lions i Vargarna Norrkoeping, rozliczyły się z nim w stosownym terminie. Trzecim zespołem, w którym regularnie jeździł, była ścigająca się w Elitserien Masarna Avesta. W latach 2015-2016 natomiast reprezentował głównie The Lakeside Hammers (2015-2016), Rospiggarnę Hallstavik (2015), Griparnę Nykoeping (2015) Vargarnę Norrkoeping (2016) i Masarnę Avesta (2016).
W tym roku Kim Nilsson w Elitserien znowu związany jest umową z Masarną Avesta, a w Allvenskan (druga klasa rozgrywkowa w Szwecji) z Vargarną Norrkoeping. Na polskich torach będzie reprezentował I-ligowy Car Gwarant Start Gniezno. Na tę chwilę nie podpisał kontraktu z żadną brytyjską drużyną.
Problemy finansowe klubów ze Szwecji czy Wielkiej Brytanii to nic nowego. Rok temu istniało ryzyko, że z żużlowej mapy zniknie mająca duże długi Indianerna Kumla. Ostatecznie klub dostał zgodę na restrukturyzację zadłużenia i podpisał ugody z wierzycielami. Co jakiś czas w mediach społecznościowych można przeczytać uszczypliwe komentarze żużlowców, że również kluby z innych krajów, np. z Anglii, ociągają się z zapłatą pieniędzy.
ZOBACZ WIDEO Z 1:5 na 4:2. W finałowym biegu na Motoarenie działo się!