Władysław Gollob, prezes Polonii, widząc podejście bydgoskich urzędników - przyszli z gotowym projektem, na dokładkę nie chcieli powiedzieć, kto uczestniczył w pracach (twierdzili jedynie, że ktoś z klubu) – miał ochotę wywalić ich za drzwi. Nic dziwnego, bo w przypadku stadionu, na którym ścigają się żużlowcy Polonii, wszystko postawione jest na głowie.
- Szumnie zapowiadano, że projekt przebudowy będzie konsultowany z ŻKS Polonia, czyli głównym użytkownikiem obiektu - mówi Andrzej Matkowski, działacz Polonii. - Miejska ekipa faktycznie zjawiła się w klubie, ale już z gotowym wstępnym projektem. Nikt go z nami nie konsultował. Prezes Gollob usłyszał co prawda, że nasi przedstawiciele pomagali przygotować projekt, ale nie podano mu żadnych konkretnych nazwisk. Fakty są takie, że żadnych konsultacji miasta z Polonią nie było. Ostatecznie spytano nas jedynie o sprawę przebiegu dróg, którymi kibice będą dochodzić do wejść na trybuny.
Matkowski wspomina, że jeszcze zanim cały proces ruszył, udało się przekonać prezydenta miasta Rafała Bruskiego, żeby architekci projektujący trybunę odstąpili od pomysłu budowania parku maszyn pod trybuną,od strony toru. - Zwróciliśmy uwagę, że to może być bardzo niebezpieczne – wspomina Matkowski i coś w tym jest, bo przecież na toruńskiej Motoarenie mieliśmy już wiele scysji między pseudokibicami i przedstawicielami drużyn gości. Ci pierwsi lżyli tych drugich, zdarzało się, że rzucali w nich plastykowymi kubkami. - Na szczęście park maszyn będzie pod trybuną, ale nie od strony toru - zauważa Matkowski.
Przy okazji rozmów o traktach komunikacyjnych dla kibiców wyszło na jaw, iż urzędnicy zaprojektowali też parking dla camperów. Z pełnym zapleczem, czyli podłączeniami do wody i prądu przy każdym stanowisku. - Ktoś, ale nie wiem kto, naopowiadał projektantowi bajek, że żużlowcy przyjeżdżają na zawody camperami - opowiada Matkowski. - Ktoś chyba naoglądał się Grand Prix na przełomie wieków (domy na kółkach mieli Tony Rickardsson czy Nicki Pedersen). Udało się jednak wyjaśnić przedstawicielom ratusza, że nie chodzi o campery, lecz zwykłe busy. Dzięki temu, zamiast kosztownym przyłączy prądu i wody przy każdym stanowisku będzie umiejscowione w pobliżu zaplecze sanitarne dla zawodników i ich ekip.
Sądząc po liczbie wpadek wykrytych w trakcie luźnych rozmów z Polonią, dokładna analiza projektu przez Ekstraligę Żużlową może się zakończyć katastrofą. Oby nie, bo to opóźni pracę, ale dotychczasowe postępowanie urzędników rodzi naprawdę duże obawy.
ZOBACZ WIDEO W żużlu nie obyło się bez skandali. Był doping i korupcja