Bartłomiej Skrzyński. Okiem W-skersa: Skąd wziąć kasę po "sportowej śmierci"?

Jak bumerang wraca z kolei temat finansowania rehabilitacji, sprzętu, codzienności na wypadek "sportowej śmierci" - pisze w felietonie Bartłomiej Skrzyński.

Bartłomiej Skrzyński
Bartłomiej Skrzyński
Bartłomiej Skrzyński z Andrzejem Rusko i Szymonem Woźniakiem Materiały prasowe / Bartomiej Skrzyński / Bartłomiej Skrzyński z Andrzejem Rusko i Szymonem Woźniakiem

Okiem W-skersa to felieton Bartłomieja "Skrzyni" Skrzyńskiego, dziennikarza, rzecznika miasta Wrocławia ds. Osób Niepełnosprawnych.

***

Nie oceniam rozmów między sezonami "o niczym". Mają ludzie czas, chęci i energię. Wolę o tym, co ważne. Niedawno na posiedzeniu Głównej Komisji Sportu Żużlowego w Lesznie na zaproszenie Piotra Szymańskiego i Agnieszki Ratowskiej opowiadałem o wrocławskich praktykach i dostosowanych stadionach. Jak bumerang wraca z kolei temat finansowania rehabilitacji, sprzętu, codzienności na wypadek "sportowej śmierci".

Kwiecień 2017 roku, jak grom z jasnego nieba przyniósł fatalne wieści o kontuzji Tomasza Golloba. "Chudy" po złamaniu kręgosłupa i przerwaniu rdzenia został w-skersem i - podobnie jak ja - porusza się na wózku. Ma potężne, spastyczne bóle, które próbuje leczyć w Chinach. Dbając o ciało, nie tylko w takich sytuacjach, warto dbać o głowę i psychikę. Przegadaliśmy o tym, w ostatnim czasie wiele godzin z rasowymi menadżerami Rafałem Dobruckim i Jackiem Frątczakiem. To temat na rozmowę - bez publikacji - z naszym mistrzem i najlepszym polskim zawodnikiem. O tym, że Tomasz zasługuje na wsparcie, także finansowe - pisałem już na WP SportoweFakty.

Co dalej?

Mam duży szacunek do senatora Władysława Komarnickiego za charytatywny bal, dla PGE Ekstraligi i Fundacji PZMotu za pomoc dla Tomasza Golloba. Choć uważam, że dwie ostatnie powinny na "dzień dobry" przelać co najmniej po milionie. Na początek. Za to, co zrobił zawodnik: za wprowadzenia speedway’a made in Poland na światowe salony, za wyniki i markę "Gollob".

Antycypując, serdecznie pozdrawiam bezimiennych i hejterów, którzy napiszą pod tekstem: "co ty wiesz?", "każdy chciałby mieć rehabilitację, jak Gollob".
Po pierwsze - od ćwierć wieku mama, ojciec, siostra, przyjaciele - ściągają mnie po 8 schodach, o pozostałej części życia nie będę pisał. Tekst bowiem nie o mnie. Po drugie - naprawdę chciałbyś takie bóle? A może jest tak, że dzięki Tomkowi odkryją się nowe możliwości?

Wracam do clou. Kości trzeszczą na torach, także przed sezonem - podczas motocrossowych skoków. W trakcie rozgrywek ciała zawodników naprężone do granic, też będą odnosić kontuzje. Wtedy, co powinno być zobowiązaniem, należałoby zapewnić rehabilitacje i terapię dla głowy. Nie każdy ma na imię Rafał Wilk - wchodząc na pierwsze piętro, na własnym tyłku.

Kasa, Misiu kasa

Andrzej Szymański, Boguś Nowak i paru innych po kontuzjach poruszają się na wózku. Ten kosztuje. Państwo dopłaca - raz na 5 lat - ok. 2-3 tysiące, pozostałe instytucje - w zależności od budżetu i dochodów - mogą ok. 3. Sprzęt z kolei jest spersonalizowany, czasem trzeba elektryki, specjalnej poduszki i koszty mogą urosnąć do 35-40 tysięcy złotych. To nie jest wybór pomiędzy konsumpcją chleba ze smalcem, a tego z szynką. To powietrze. Nie kupisz, nie śmigasz.

Chłopaki zatem zbierają "1 proc.", organizacje pozarządowe, dobrzy ludzie. To nie jałmużna, ale możliwość funkcjonowania.

Dobre praktyki warto podkreślać. Kasia Protasiewicz być może da mi pstryczka w ucho, ale chcę o tym. Piotr od lat wspiera w ten sposób osobę potrzebującą. Nie, nie chodzi o mnie, ale tym bardziej napiszę: You are the best. Zachowanie, po "słynnym upadku" we Wrocławiu, podczas Złotego Kasku, kiedy "PePe" ze złamanym obojczykiem wypalił: idźcie pomóc Gollobowi bo wyleciał za bandę - nie było przypadkowe. Taki charakter. Fajnie, że sytuację dostrzegł fotoreporter Sportowych Jarek Pabijan, a Piotr otrzymał wtedy nagrodę.

Potrzeba systemowego rozwiązania

Dumny i niezwykle merytoryczny ekspert tv, a ongiś żużlowiec też nie powie, że kiedyś wózek, poduszka, a obecnie "balkonik" - to konkretne koszty. Krzychu Cegielski tak ma. Ze swoim "Metanolem" wspiera jednak interesy środowiska. Cieszę się, że we Wrocławiu, na swoje komentatorskie stanowisko, na Stadionie Olimpijskim - może wjechać windą.
B. Skrzyński w czasie rozmowy z Taiem Woffidenem B. Skrzyński w czasie rozmowy z Taiem Woffidenem
Jarosław Hampel - gdyby przytoczyć jeszcze jeden przykład - też miał sporą przerwę. Dziś dzielnie wraca na wysoki poziom, ale "parę miesięcy" nie uprawiał zawodu. Nie zarabiał po prostu. Co wtedy? Nie chodzi o zrobienie paznokci przez żonę Patrycję. Urocza i inteligentna dama, dbając o dom - musiała zwyczajnie pójść na zakupy, kupić wyprawkę dla córki, zrobić obiad.

Dobrze, że wielu zawodników o możliwości "sportowej śmierci" zdaje sobie sprawę i zawiera taką klauzulę w ubezpieczeniu. Nie chcę wskazywać palcem kto tak robi, a kto jest "Gapciem" - nie obrażając Tomasza z pilskiej Polonii.

Jestem jednak przekonany, że polski sport mógłby i stać go na to, żeby wspierać "po". Kolejny raz zatem proponuję się samemu opodatkować. Kasa spływałaby albo do "Metanolu" albo do Fundacji PZMotu z przeznaczeniem na żużlowców z niepełnosprawnością. Tę bowiem nabyli w wyniku wypadku na torze. "Stówa" w I kolejce od każdego zawodnika PGE Ekstraligi, "50" - I ligi, 30 - II ligi. Da się?

Bartłomiej Skrzyński

ZOBACZ WIDEO Falubaz przespał okres transferowy. "Za późno się zorientowali, że trzeba działać"


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Czy podoba ci się felieton B. Skrzyńskiego?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×