Poważna kontuzja zakończyła jego karierę. Chce być trenerem, ale brakuje... zawodników

 / Na zdjęciu: Filip Sitera
/ Na zdjęciu: Filip Sitera

Filip Sitera był kilka lat temu jednym z czołowych czeskich żużlowców. Ciężki upadek spowodował jednak, że musiał porzucić tę dyscyplinę. Obecnie nadal nie odzyskał pełnej sprawności.

W tym artykule dowiesz się o:

21 czerwca 2015 roku Filip Sitera bardzo groźnie przewrócił się podczas zawodów w Libercu. Mimo że od tego czasu minęły prawie trzy lata, żużlowiec nadal mocno odczuwa skutki upadku. - Nie czuję połowy lewej nogi i nie mogę ruszać stopą. Codziennie mnie tak boli, że muszę brać tabletki. Krótkie odległości przejdę już samodzielnie, ale na dłuższą drogę muszę brać kule. Noga jest słaba - mówi niespełna 30-letni Czech, w przeszłości m.in. brązowy medalista indywidualnych mistrzostw Europy Juniorów.

Często po zakończeniu kariery sportowcy chcą być trenerami. Sitera też ma taki pomysł, ale może być on ciężki do realizacji. - Chciałbym, ale w Czechach chyba będzie z tym ciężko. Z roku na rok zawodników jest coraz mniej i po prostu nie ma kogo trenować. Może pojawi się jakaś oferta z otoczenia żużlowego. Takową też bym rozważył. Zobaczymy, jak to się potoczy - przyznał.

Nasz rozmówca kilka lat temu jeździł w lidze polskiej. Ten czas to dla niego bardzo miłe wspomnienia. Został dwukrotnym medalistą drużynowych mistrzostw kraju. - To był świetny okres we Wrocławiu, gdy zdobyliśmy złoto w lidze i brąz w rozgrywkach juniorskich. Cały czas tej drużynie kibicuję i mam tam wielu przyjaciół. Chciałbym w tym roku przyjechać na jakiś mecz. Zawsze lubiłem ścigać się w Polsce, bo macie świetnych kibiców i emocjonujące spotkania - zakończył Sitera, który w Polsce związany był z WTS-em Wrocław (2006-2008), Startem Gniezno (2009, 2013) i KMŻ-em Lublin (2010).

ZOBACZ WIDEO Gorące ambasadorki One Sport, czyli SEC Girls

Źródło artykułu: