Podaj Cegłę, to cykl felietonów Krzysztofa Cegielskiego, byłego żużlowca, eksperta nSport+.
***
Do inauguracji ligi dwa tygodnie, więc jeszcze bym się wstrzymał z decyzją o odwołaniu pierwszej kolejki. Po weekendzie trzeba będzie jednak podjąć taką decyzję, o ile tory nadal nie będą przygotowane i trudne do jazdy. Jeśli nadal będzie trzymał mróz, to musimy coś zrobić. Nie możemy przecież dać zawodnikom tygodnia na przygotowania do ekstraligowej walki. To byłoby zbyt ryzykowne przedsięwzięcie. Żużlowców nie potrzebujemy na jeden weekend, lecz na kilka miesięcy.
Najbliższe dni powinny być czasem wytężonej obserwacji. Prognozy są nieciekawe, ale można żyć nadzieją, że pogoda jest zmienna. Odnoszę jednak wrażenie, że wielu zawodnikom by ulżyło, jakby usłyszeli, że nie muszą za wszelką cenę przebierać nogami i jeździć po całej Polsce, czy nawet Europie, w poszukiwaniu warunków. Moim zdaniem 90 procent żużlowców nie jest gotowych do ścigania. Nie są na tyle objeżdżeni i pewni siebie. Już nie mówię o sprzęcie, bo w tej chwili jest to rzecz wtórna. Bezpieczeństwo jest ważniejsze niż to, czy ktoś zdobędzie 2 czy 15 punktów, bo będzie miał lepsze, bądź gorsze silniki.
Pewność siebie jest ważna zwłaszcza w pierwszych tygodniach, kiedy tory nie są idealne. Zawodnicy, wiedząc, że 6 kwietnia jest inauguracja, trenują na siłę, żeby jak najwięcej tej pewności siebie zyskać. Jeżdżą po śniegu, dziurach i lodzie. Jeżdżą na jednym łuku bez gazu, a na drugim z gazem odkręconym najmocniej jak się da. Nie tak to jednak powinno wyglądać. Zwłaszcza teraz, kiedy mamy etap przesiadki z crossówki na motocykl żużlowy. Zawodnik w takim momencie czuje się dziwnie. A jak ma trudne warunki, to, zamiast łapać pewność, staje się niepewny. Nie dziwię się tym, którzy nic nie robią i siedzą w domu, czekając na poprawę pogody i dobre tory.
My tu cały czas o treningach, a nie doszliśmy do sparingów, które też są bardzo ważnym elementem przygotowań tuż przed startem sezonu. Jazda solo to jeszcze nic. Trzeba zakosztować jazdy w czwórkę i nabrać pewnych automatyzmów, gdy na torze jest ścisk. Jeśli ktoś od września, czy października ubiegłego roku nie siedział na motocyklu, to tym bardziej tego potrzebuje.
Motocykla żużlowego nie da się niczym zastąpić. Nie ma urządzenia, które pozwoliłoby potrenować na sucho. Dlatego nie ma cudów, a minimum dobrego przygotowania do startów o punkty, to kilka treningów i jeden, dwa sparingi. Na razie jednak nic się nie udaje, a kolejne jazdy kontrolne i turnieje odpadają. To martwi, bo za chwilę Złoty Kask. Dla niektórych to najważniejsza impreza sezonu, bo jednak daje przepustkę do eliminacji Grand Prix. Zły start i drzwi do cyklu zostają zamknięte na rok. Źle się stanie, jeśli zawodnicy przystąpią do rywalizacji w ZK słabo przygotowani.
Na koniec jeszcze jeden ważny aspekt - sprzęt. W takich warunkach, jakie panują obecnie, nie da się niczego przetestować. Pewnie, że można sprawdzić, jak dany silnik działa w niskiej temperaturze, ale to się do niczego nie przyda. Takich warunków w sezonie nie będzie. Dlatego teraz większość jeździ na starych silnikach, a nowe trzyma na lepszą pogodę.
Swoją drogą, to mamy bardzo trudny moment. Każdy jest niecierpliwy, każdy chciałby już pojeździć, ewentualnie pooglądać żużel, a tu trzeba zaciskać zęby i czekać. Na dokładkę za kilka dni czekają nas ważne decyzje - jechać 6 kwietnia, czy przekładać wszystko na inny termin. Jak jednak widzę, że te tory, które obecnie są mocno eksploatowane, zaczynają się rozsypywać, to minę mam nietęgą.
ZOBACZ WIDEO Oficjalne promo 2018 PZM Warsaw FIM SGP of Poland