Za tym, że Jason Doyle znowu będzie mistrzem świata, przemawia wiele. - Wie, jak to się robi - mówi Jacek Frątczak, menedżer Get Well Toruń, polskiej drużyny obrońcy tytułu.
- Prócz doświadczenia ma też inne potrzebne parametry - kontynuuje Frątczak. - Ma determinację, jemu bardzo się chce. Psycholog powiedziałby, że ma potężne cechy wolicjonalne. To bardzo ważne, bo wszystko zaczyna się w głowie.
Menedżer zwraca uwagę na team Australijczyka. - Ma świetnych ludzi wokół siebie, z Dave’em, szefem całego zespołu, na czele - komentuje Frątczak. - Bardzo istotne jest również, to, że Jason dojrzał do pewnych rzeczy. Nauczył się wygrywać, co nie jest takie łatwe. To trzeba umieć, a jemu to wychodzi. Nie podpala się, jest spokojny, już dawno zrozumiał, że o sukcesie nie decyduje pojedynczy wyścig, że pewne sprawy trzeba sobie dobrze zaplanować.
Po pierwszych zawodach i treningach Frątczak nie potrafi powiedzieć, co z formą i sprzętem zawodnika. - Na pewno nie jest to już ta właściwa forma, choć wygrał zawody w Anglii. On sam jednak mówi, że jeszcze daleka droga przed nim. Powtarza wciąż, że jeszcze czeka go dużo testów.
ZOBACZ WIDEO Kim Jason Doyle będzie za 20 lat?
- Jednak bez względu na to, w jakiej formie by nie był, wiele nadrobi umiejętnościami - wyrokuje Frątczak. - Mistrzem nie zostaje się przez przypadek. Trzeba mieć sprzęt, wiedzę o nim, ale i też umiejętność dopasowania. On to ma.
Menedżer Get Well uważa, że Doyle’owi w zdobyciu drugiej korony może przeszkodzić tylko jedna rzecz. - Jest zasada, bij mistrza i to jest problem - stwierdza Frątczak. - Rywale będą się spinali, bo każdy będzie chciał z nim wygrać choćby jeden bieg. To nie jest dobra sytuacja. Dobrze, że u niego nie ma przesytu, że wciąż mu się chce, że stawia sobie jasne cele, bo dzięki temu łatwiej będzie mu postawić się rywalom.