Majstersztyk Pedersena nie był planowany. Łokcie z Zengotą poszły w ruch spontanicznie
Losy spotkania Grupy Azoty Unii Tarnów i Falubazu Zielona Góra ważyły się do samego końca. Przed piętnastym biegiem na tablicy wyników widniał remis. Wtedy sprawy w swoje (dosłownie) ręce wziął Nicki Pedersen.
- Liczyłem, że Nicki pozwoli mi na trochę więcej walki. Niestety wszystko rozstrzygnęło się na wejściu w pierwszy łuk. Starliśmy się na łokcie i z tej rywalizacji górą wyszedł Nicki. Trudno się dziwić. On podobnych sytuacji przeżył już mnóstwo. Posiada dużo więcej doświadczenia ode mnie - powiedział Zengota, któremu partnerował w ostatniej odsłonie Michael Jepsen Jensen.
Czasem bywa i tak, że zawodnicy przed rozstrzygającymi wyścigami nakreślają sobie jeszcze w parku maszyn plan jak przechytrzyć rywala. Na kogo zwrócić uwagę, kogo mocniej przypilnować. Zazwyczaj do sztuczek dochodzi przy wyjściu spod taśmy, gdy wszyscy zawodnicy znajdują się stosunkowo najbliżej siebie. Pedersen zapewnia, że akurat ta akcja wyszła spontanicznie i nie była zamierzona.
- Nie mam takich zdolności żeby przewidywać jak ułoży się pierwszy wiraż. Częścią planu było natomiast to, by przy wjeździe w łuk wysunąć się nieco szerzej. Kenneth był na tyle mądry, że skrzętnie wykorzystał całe zajście. Wcisnął się w wolną przestrzeń, zrobił tak jak powinien się w tej sytuacji zachować. Czasem nie da się wszystkiego wcielić w życie, a najskuteczniejsza jest opcja B - tłumaczył lider i nowy bohater jaskółek.
Warto zaznaczyć, że obaj zawodnicy wypowiadali się o całym zdarzeniu w pozytywnym tonie. Żaden z żużlowców nie żywił urazy, wszystko odbywało się fair. Trzeba o takich rzeczach przypominać, bo tam gdzie przewija się nazwisko Nickiego Pedersena, mamy do czynienia raczej z negatywnym odzewem. A w tym przypadku Polak najzwyczajniej w świecie przegrał batalię o korzystniejszą pozycję na torze.
ZOBACZ WIDEO Gorące ambasadorki One Sport, czyli SEC GirlsKUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>