Stadion przy Hallera w niedzielną inaugurację MRGARDEN GKM-u Grudziądz z forBET Włókniarzem Częstochowa został wypełniony po brzegi. Rozbudzone w czasie zimowej przerwy apetyty przez klub, który za cel postawił sobie awans do fazy play-off, przyciągnęły spragnionych sukcesów kibiców z Grudziądza. Mecz układał się pomyślnie dla drużyny Roberta Kempińskiego do 13. biegu.
Wówczas losy się odwróciły. Goście zaczęli odrabiać straty i przed ostatnim biegiem potrzebowali podwójnego triumfu, aby doprowadzić do remisu. To zrozumiałe, że frustracja wśród miejscowych narastała, bo spotkanie, które mieli pod kontrolą, po prostu wymknęło im się z rąk. W 15. wyścigu Fredrik Lindgren i Leon Madsen przypieczętowali remis 45:45.
Po wyścigu doszło do incydentu na prostej przeciwległej startowej. W momencie, gdy Lindgren i Artiom Łaguta dziękowali sobie za walkę, z trybun rzucono butelkę z wodą. - Myśleliśmy, że sędzia to zauważył - powiedział nam Michał Świącik, prezes Włókniarza. - Moją rolą jako prezesa klubu jest zwrócić na to uwagę. Trzeba ganić takie zachowania, ale zaznaczam, że mogą one stać się wszędzie. W niedzielę wydarzyło się to w Grudziądzu, ale równie dobrze mogło w Częstochowie czy każdym innym mieście - kontynuował.
Klub z Częstochowy zwróci się do władz PGE Ekstraligi, aby ta przyjrzała się sprawie. Prezes Włókniarza zaznaczał kilkakrotnie, że miejsce, gdzie doszło do incydentu nie mającego nic wspólnego z kibicowaniem nie miało znaczenia. Akurat tego dnia wydarzyło się to w Grudziądzu. Przy okazji Częstochowy np. przypomina się sytuacja z 1997 roku, gdy w finale IMP butelkami został obrzucony Jacek Krzyżaniak, gdyż pokonał on w walce o złoto miejscowego pupila, Sławomira Drabika. Niemalże wszyscy na trybunach uważali wtedy, że Krzyżaniak faulował lokalną gwiazdę.
ZOBACZ WIDEO Oficjalne intro PGE Ekstraligi 2018