Nicki Pedersen jak droga koszula od znanego projektanta. Wszyscy o nim marzą, a on ciągle wierny Polakowi

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Unia Tarnów - Falubaz. Pedersen ucieka Zengocie.
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Unia Tarnów - Falubaz. Pedersen ucieka Zengocie.

Nicki Pedersen chce być w tym sezonie mocnym punktem swojej drużyny w lidze polskiej. Ma zamiar pokazać też wszystkim przeciwnikom przyznania mu dzikiej karty na cykl GP, jak bardzo się mylą w swoich osądach. Pomóc w tym ma polski tuner.

- Dziękuję Ryszardowi Kowalskiemu za szybkie silniki - tymi słowami Duńczyk zakończył jedną ze swoich wypowiedzi na konferencji prasowej po zwycięskim spotkaniu Grupy Azoty Unii Tarnów nad Falubazem Zielona Góra. Pedersen był liderem gospodarzy i najlepszym zawodnikiem meczu. Później potrafił bez ceregieli opowiadać o tym kto stoi za jego świetnie przygotowanym maszynami.

W obecnych realiach to jednak rzadki przypadek. W pogoni za nowinkami, najlepszymi rozwiązaniami, zawodnicy raczej starają się zachować w tajemnicy źródło z jakiego pochodzi ich sprzęt. Pedersen nie trzyma języka za zębami. Zdaje sobie sprawy ze swojej pozycji w świecie. Trzykrotne mistrzostwo naszego globu wciąż działa na wyobraźnie tunerów.

Każdy chciałby mieć go w swojej stajni i dostarczać mu swoje jednostki, wiedząc jednocześnie, że wciśnięcie bubla nie wchodzi w grę. Mimo czterdziestu lat na karku Pedersen to marka. Posiadanie go to duży prestiż i nobilitacja dla mechanika. Jest jak najlepszy t-shirt czy koszula od renomowanego projektanta. Sporo kosztuje, ale wszyscy o nim marzą.

Pedersen to także bardzo konkretny człowiek. Swego czasu zaproponował Kowalskiemu by został tunerem tylko na jego wyłączność. Ale jak dobrze wiemy Nicki to także rogata dusza. Potrafi się obrócić na pięcie. Tuż przed kontuzją kompletnie mu nie szło. Szamotał się na torze. W akcie desperacji sięgnął nawet po silniki GTR, na których robił wówczas furorę Fredrik Lindgren. Dalszą część historii znamy. Kontuzja, plotki o końcu kariery, aż w końcu ciężka praca by wrócić do zadowalającej dyspozycji na początek rozgrywek 2018.

Początkowo nikt go nie chciał. Prezesi klubów przy jego nazwisku stawiali same znaki zapytania. W Tarnowie też nie był przecież pierwszym wyborem. Trochę jak gorący kartofel przerzucany z rąk do rąk. Jedno się nie zmieniło. Nadal trwa jego mariaż z tunerem spod Torunia. Lojalność - to słowo obrazuje relacje obu panów. Takich ludzi Kowalski bardzo ceni.

I choć jedna jaskółki wiosny nie czyni, to kibice Grupy Azoty Unii Tarnów liczą, że dostali przywódcę, który pociągnie wynik drużyny. - Teraz cię kochają, a innym razem nienawidzą. Od zera do bohatera - taką sentencję wygłosił Nicki na koniec ostatniej potyczki z Falubazem. Coś w tym jest.

ZOBACZ WIDEO Oficjalne promo 2018 PZM Warsaw FIM SGP of Poland

Komentarze (8)
avatar
sympatyk żu-żla
13.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tarnów mając w składzie trzech Duńczyków .Prezes i fani powinni być zadowoleni. Pozostałymi może być różnie. 
avatar
Wściekły Byk
13.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Można różnie mówić o Pedersenie, jednak jednego nie można mu odmówić - wytrwałości w dążeniu do celu i maksymalnej ambicji. Wielu po 40. to kapcie i kanapa, lecz nie Nikodem. I wyniki pokazują, Czytaj całość
avatar
JARASS
13.04.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Z tego co się orientuje Nicki jest "dobrym płatnikiem" natomiast w przypadku słabszych wyników,winny jest zawsze sprzęt (tuner) nie on, i tak jak potrafi jednego dnia mechanika od którego ma sp Czytaj całość
avatar
Plus size
13.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A pamiętam jak kibice z Tarnowa wieszali na nim psy a dziś go kochają ...... 
avatar
Pan wszystkich Panów
13.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dzik jest dziki. I tyle.