Hit w pigułce. Klątwa zdjęta, Holder rozgrzeszony. Dróżdż i Lebiediew mają ochotę skończyć z żużlem? (komentarz)

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Get Well: Paweł Przedpełski, Jack Holder.
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Get Well: Paweł Przedpełski, Jack Holder.

Jeśli nad Get Well lub menedżerem Frątczakiem wisiała jakaś klątwa, to została ona oficjalnie zdjęta. Jednym meczem wszystkie winy odkupił Chris Holder, który znowu jest bohaterem kibiców. Martwi tylko forma toruńskich liderów.

[b]

KOMENTARZ[/b]. Jacek Frątczak mówił, że czas wypędzić z Torunia demona i sprawić, by na Motoarenie zaczęły rządzić anioły. Do panowania Get Well jeszcze daleko, bo spotkanie z Betard Spartą pokazało, że zespół ma ciągle duże rezerwy. Najważniejsze jest jednak zwycięstwo, którego torunianie potrzebowali jak tlenu. Ciekawe jest to, że gospodarze odnieśli je przede wszystkim dzięki zawodnikom, którzy byli na Motoarenie już w ubiegłym roku. Z transferów wielkiego pożytku na razie nie ma. Tak naprawdę spłaca się tylko Rune Holta. Inna sprawa, że trudno obwiniać Jasona Doyle'a, który po fatalnym upadku w Gorzowie wsiadł na motocykl i robił co mógł, żeby pomóc drużynie. Bardziej martwi forma Nielsa Kristiana Iversena, ale Frątczak obiecuje, że znajdzie na to sposób. Get Well jest pewny, że gwiazdy w kolejnych meczach zaczną świecić. Wtedy torunianie mogą być zespołem bez słabych punktów. Dobrze, że z Torunia w końcu powiało dużym optymizmem. Kibice długo na to czekali.

Jeśli chodzi o Spartę, to nie było dramatu, ale przy takiej postawie niektórych zawodników wrocławianie mogą mieć w tym roku problemy. Drużyna Rafała Dobruckiego ma dziury w składzie. Dwóch zawodników nie dostarcza żadnych punktów, a liderzy są bardzo nieregularni. Po meczu na Motoarenie pretensji nie można mieć w zasadzie tylko do Taia Woffindena i Maxa Fricke. Przyzwoicie pojechał jeszcze Maksym Drabik. Reszta zawiodła.

BOHATER. Kiedy Chris Holder z uśmiechem na twarzy wymachiwał przed kamerami nc+ swoim paszportem, chyba nikt nie przypuszczał, że okaże się on aż tak cenny. Boję się nawet pomyśleć, co pisałoby się w tej chwili o toruńskim zespole, gdyby Australijczyk nie pojechał w sobotę przeciwko Betard Sparcie. Różnicę zrobił już w pierwszym biegu, kiedy w kapitalnym stylu ograł Macieja Janowskiego. Później to przede wszystkim on ciągnął wynik zespołu. W ostatnim wyścigu, kiedy ważyły się losy spotkania, również stanął na wysokości zadania. Nie wygrał, ale skutecznie przyblokował Janowskiego i dzięki temu Get Well mógł cieszyć się z pierwszego ligowego triumfu.

KONTROWERSJA. Co by było, gdyby Marcin Kościelski nie przewrócił się w wyścigu 12? To pytanie zadają sobie pewnie cały czas wrocławscy kibice. Betard Sparta jechała wtedy na podwójnym prowadzeniu i mogła doprowadzić do remisu. Wtedy mecz zacząłby się kolejny raz od nowa i mielibyśmy próbę nerwów. Juniora Get Well nie posądzamy oczywiście o działanie z premedytacją. Z drugiej strony wrocławianie pretensje powinni mieć również do siebie. W powtórce jechali z osamotnionym Jasonem Doyle'm i nie potrafili tego wykorzystać.

AKCJA MECZU. Na dystansie działo się sporo, ale stawiamy na Pawła Przedpełskiego i wyścig siódmy. Goście po starcie jechali na podwójnym prowadzeniu, ale wychowanek toruńskiego klubu potrzebował tak naprawdę jednego łuku, żeby odwrócić losy biegu. Na wejściu w drugi wiraż założył Milika, a na wyjściu był już przed prowadzącym Drabikiem. Wyśmienita akcja.

CYTAT. - Dróżdż i Lebiediew mają pewnie ochotę skończyć z żużlem. Wycofanie po jednym biegu to najgorsza kara - to słowa Mirosława Jabłońskiego, eksperta nSport+ i chyba największego przeciwnika wprowadzenia instytucji rezerwowego pod numerami 8 i 16. Damian Dróżdż i Andrzej Lebiediew dostali w sobotę od trenera Rafała Dobruckiego po jednej szansie, a później byli zmieniani. Jabłoński mówi o karze, a my pytamy za co obaj żużlowcy mieli dostać nagrodę w postaci kolejnych startów? Nie pokazali zupełnie nic.

LICZBA. 0. Tyle punktów w PGE Ekstralidze zdobył w tym roku Andrzej Lebiediew. To w tej chwili największy problem Betard Sparty Wrocław. Zakontraktowany w roli rezerwowego Max Fricke miał łatać dziury po jednym zawodniku, a w tej chwili wrocławianie mają ich znacznie więcej.

ZOBACZ WIDEO Kapitalne ściganie na torze w Daugavpils!

Źródło artykułu: