Nie da się ukryć, że bardzo ważnym momentem meczu Get Well Toruń z Betard Sparta Wrocław było wyścig dwunasty. W premierowej odsłonie goście prowadzili 5:1 i gdyby tak zakończyli rywalizację, w spotkaniu byłby remis. Nieoczekiwanie jednak kończąc trzecie okrążenie upadł Marcin Kościelski. Gonitwę przerwano. Trzeba powiedzieć wprost, że junior miejscowej drużyny nie zrobił tego umyślnie. Pomogło to jednak jego zespołowi w bardzo dużym stopniu.
- Takie biegi powinny być zaliczane. Wypaczyło to jednak trochę wynik końcowy. Doyle nie miał już większych szans, by zaatakować któregokolwiek z naszych zawodników. Cóż, w lidze zagranicznej to byłoby uznane jako zakończone. My w Polsce lubimy jednak się wyróżniać - ironizuje Maciej Janowski.
Żużlowiec Betardu Sparty ma trochę racji. Wielokrotnie zdarza się, że sędziowie uznają w takich sytuacjach wyścig za zakończony. W sobotnim meczu arbiter zadecydował inaczej. Sam Janowski jednak też skorzystał na jego pobłażliwości, bowiem w szóstym biegu mógł spokojnie zostać wykluczony.
ZOBACZ WIDEO Kapitalne ściganie na torze w Daugavpils!