W większości przedmeczowych typów zakładano, że mistrzowie Polski przekroczą w niedzielę pięćdziesiąt punktów. Tak się jednak nie stało, a losy spotkania z gorzowianami rozstrzygnęły się dopiero w czternastym wyścigu. Zawodnicy gospodarzy nie byli tego dnia idealni i mieli problemy z powstrzymaniem takich rywali jak Krzysztof Kasprzak i Bartosz Zmarzlik.
Jarosław Hampel wypadł solidnie, ale też nie ustrzegł się błędów. Ostatecznie zdobył dziewięć punktów. - Powiem szczerze, że mimo iż w Unii już wcześniej startowałem, to muszę sobie przypomnieć ten tor. Jest nad czym pracować, zwłaszcza, że stawka rywali jest mocna. Kasprzak i Zmarzlik fruwali na torze, a gdy startowałem z trzeciego pola, po nieznacznie gorszym wyjściu spod taśmy, niewiele mogłem zrobić - wspomina Hampel.
Doświadczony żużlowiec ma w każdym razie obietnicę od menedżera Piotra Barona, że nad nawierzchnią w Lesznie będą w najbliższym czasie pracować. - Geometria na Smoczyku jest taka sama jak przed laty, ale sama nawierzchnia jest trochę inna. Kilka sezonów temu było tu bardziej przyczepnie, a jak wiadomo, ja właśnie takie tory preferuję. Pozostaje też kwestia tego, by trafić w sprzęt, a mi nie do końca się to udało. Mamy w każdym razie zapewnienie od menedżera Barona, że nad torem będziemy pracować. Sugestie od nas, zawodników, będą na pewno brane pod uwagę - kwituje Jarosław Hampel.
ZOBACZ WIDEO Motocykl żużlowy podczas meczu