Zenon Plech. Pierwszy łuk: Mauger był jedyny w swoim rodzaju. Cieszę się, że mogłem z nim rywalizować (felieton)

Newspix / Jarosław Pabijan / Ivan Mauger, Greg Hancock
Newspix / Jarosław Pabijan / Ivan Mauger, Greg Hancock

- Cieszę się, że poznałem Ivana Maugera i miałem szansę rywalizować na torze w czasach, kiedy on sam święcił największe triumfy. Był wszechstronny, nietuzinkowy. Po prostu jedyny w swoim rodzaju - wspomina wielokrotnego mistrza świata Zenon Plech.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwszy łuk to cykl felietonów Zenona Plecha, znakomitego żużlowca, srebrnego i brązowego medalisty Indywidualnych Mistrzostw Świata.

***

Urodziłem się piętnaście lat później niż Ivan Mauger, ale mieliśmy okazję wielokrotnie ze sobą startować.  Dobrze pamiętam, jak poznałem go w 1972 roku. Od tego okresu datuje się też nasza znajomość. W tamtym roku w Olching odbywał się finał Drużynowych Mistrzostw Świata. Mauger był podporą Wspólnoty Narodów, która te zawody wygrała. On sam zdobył jedenaście punktów. My, Polacy byliśmy na trzecim miejscu. Ja uzbierałem wtedy siedem "oczek".

Na przestrzeni kolejnych lat okazji do rywalizacji było zresztą sporo. Pamiętny był finał Indywidualnych Mistrzostw Świata w Chorzowie w 73'. Mauger był wówczas drugi, a przedzieliliśmy go my, Polacy. Wygrał Jerzy Szczakiel, dając nam upragnione złoto. Z kolei ja byłem na najniższym stopniu podium. Nasza rywalizacja nabrała zresztą wówczas rozpędu. Wcześniej w tym samym roku w Boras odbywał się finał mistrzostw świata par. Potem doszła do tego liga światowa i kolejne turnieje indywidualne. Wspomnień z tamtych czasów, związanych także z osobą Maugera, mam wiele. Nie powinno to zresztą nikogo dziwić, bo to właśnie on nadawał ton rywalizacji w tamtej dekadzie.

Ja o Maugerze mogę mówić w samych superlatywach. Był świetnym człowiekiem i po prostu wybitnym sportowcem. Potrafił się odnaleźć w każdej odsłonie speedwaya. Wygrywał przecież i na długich i na trawiastych torach. Od podszewki znał żużel klasyczny. Furorę robił oczywiście w lidze angielskiej, która w tamtych czasach była bez porównania najlepsza. Był nietuzinkowym zawodnikiem. Same tytuły mistrzowskie mówią zresztą wszystko. Świadczą o jego wielkości.

Miałem okazję poznać Maugera bliżej, bo w 1974 i 1977 roku gościłem na jego zaproszenie na Antypodach. Wraz ze mną był tam Edward Jancarz. Poznałem wtedy tamten rejon świata, a bliżej także samego Ivana.

Na pytanie czy był najlepszym żużlowcem w historii tej dyscypliny jednak nie odpowiem. Moim zdaniem takie porównania nie mają większego sensu. Wybitni byli przecież też Hans Nielsen, Ole Olsen, Barry Briggs czy Tony Rickardsson. Każdy z nich miał swój czas, swoją dekadę. Mauger był na pewno jedyny w swoim rodzaju. Wspominajmy go i doceniajmy. Żużlowy świat nie powinien o nim nigdy zapomnieć.

Zenon Plech

ZOBACZ WIDEO Motocykl żużlowy podczas meczu

Źródło artykułu: