W ostatnim wyścigu niedzielnego meczu doszło do kolizji między Bartoszem Zmarzlikiem a Nickim Pedersenem. Sędzia winnym tego zajścia uznał gorzowianina, który został wykluczony z powtórki. W niej nie oglądaliśmy też Duńczyka, który był niezdolny do dalszej jazdy.
Po zakończeniu zawodów Pedersen został odwieziony karetką do szpitala, bo chciał się poddać kontrolnym badaniom. W minionym sezonie były mistrz świata doznał skomplikowanej kontuzji, przez którą jego dalsza kariera stanęła pod znakiem zapytania. Dlatego 41-latek wolał się upewnić, co do stanu swojego zdrowia.
Lekarze nie mieli dobrych wieści dla zawodnika Grupy Azoty Unii Tarnów. - Pojechałem do szpitala, by przebadać głowę i szyję. Wygląda na to, że nie ma żadnych nowych złamań kręgów. Po prostu są mocno obite. Mam jednak złamaną kość w prawej dłoni - poinformował żużlowiec.
Pedersen zapowiedział, że w poniedziałek przekaże kibicom kolejne informacje o swoim zdrowiu. Zawodnik udał się już do ojczyzny, gdzie ma przejść kolejne badania i skorzystać z porady specjalisty.
Informacja o kontuzji duńskiego żużlowca to fatalna wiadomość dla klubu z Tarnowa, którego Pedersen był zdecydowanym liderem w czterech dotychczas rozegranych spotkaniach.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników, czyli sprawdzian wiedzy żużlowców