[b]
Ewelina Bielawska, dziennikarz WP SportoweFakty: Falubaz zdobył srebrny medal MPPK. To zapewne cieszy?[/b]
Zdzisław Tymczyszyn, prezes Falubazu Zielona Góra: Cieszy mnie ten sukces, bo niewiele brakowało, by stanąć na najwyższym stopniu podium. Przegraliśmy zaledwie jednym punktem z mistrzami. Szkoda trochę przegranego, pierwszego biegu. Mimo tego cieszy dobry występ wszystkich zawodników naszej drużyny. Widać, że kapitan Protasiewicz idzie do góry z formą, co jest dobrym prognostykiem przed niedzielnym spotkaniem z Get Well Toruń. Stać go na dobre występy i ja w niego bardzo wierzę.
Wracając do tematu ligi zapytam krótko: co z tym Falubazem? Za wami 4 mecze, z czego ponieśliście aż trzy porażki. Nie wygląda to zbyt optymistycznie.
Przegraliśmy minimalnie dwa mecze i przepadły nam te punkty. Wiadomo, że na końcu liczy się to kto zdobył te kilka punktów więcej i zwyciężył. Mamy jednak świadomość, że mecz zarówno z Włókniarzem jak i w Tarnowie były w naszym zasięgu. Gdyby nie to wówczas nasza sytuacja wyglądałaby o wiele korzystniej.
Zapewne Falubaz zdawał sobie sprawę, że nie ma większych szans na wyjazdową wygraną w Lesznie. Z drugiej strony, mimo przegranej można stwierdzić, że pokazaliście wolę walki.
Wiele osób porównuje ten mecz do zeszłorocznego, a o tamtym lepiej zapomnieć. Wówczas nie nawiązaliśmy praktycznie walki i nie wyszliśmy z trzydziestki, mając w szeregach tak utytułowanych zawodników. W tym roku początek pojedynku był obiecujący i wydawało się, że możemy nawiązać walkę z przeciwnikiem. Jednak później gospodarze nam trochę odjechali. Mają silną drużynę wraz z mocnymi juniorami, którzy dobrze punktują. Nie mają dziur w składzie i są kompletnym zespołem. Do tego Piotrek Pawlicki wrócił na nasz mecz i zgarnął komplet punktów. Z naszej strony brakowało punktów kapitana, choć to był pewnie wypadek przy pracy. On na pewno się podniesie i wierzę, że stanie się to już w niedzielę. Nie można mu odmówić woli walki, bo bardzo się stara. Udowodni jeszcze w tym sezonie, że jest zawodnikiem z czołówki Ekstraligi.
Sporo nerwów było przed tym piątkowym spotkaniem. W szeregach bowiem mógł nie wystąpić Grzegorz Zengota, który wybrał się do Bałakowa na eliminacje do SEC.
Wszystkim nam zależało na tym, by wystąpił w meczu w Lesznie. Jego nieobecność byłaby sporym osłabieniem. Dla klubu liga jest najważniejsza i on to rozumiał. Nie bylibyśmy zadowoleni, gdyby go zabrakło. Cieszę się więc, że wrócił do nas i pomógł drużynie.
Zengota zaimponował jednak decydując się na powrót do Polski. Pokazał, że to Falubaz jest dla niego ważniejszy.
Nie mam wątpliwości, że Grzesiek robi wszystko, żeby drużyna Falubazu była jak najwyżej. To widać po jego postawie na torze gdzie robi dobre wyniki.
Trener Skórnicki twierdzi, że im dalej w las tym będziecie coraz lepsi. Zgadza się z tym prezes?
Dzisiaj jesteśmy w dole tabeli i nie wygląda to dobrze. Jednak każdy, kto oglądał te dwie minimalne przegrane zauważył, że zadecydowały o tym niuanse. Niewiele brakło abyśmy odnieśli zwycięstwa. Widać, że są rezerwy w drużynie. Jestem jednak przekonany, że będzie lepiej. Przed nami ważny mecz z Get Well Toruń i wierzę, że go wygramy. Wtedy myślę, że wstąpi nowy duch w ten zespół i wiara w to, że stać nas na wygrane. Jesteśmy w stanie walczyć z każdym, przede wszystkim na własnym torze.
W niedzielę ważny pojedynek z Get Well Toruń, który będzie miał dodatkowy smaczek. Na W69 wróci bowiem Jason Doyle. Czy po jego odejściu pozostały dobre relacje?
Pewien niesmak pozostał i dla wszystkich jego odejście było zaskoczeniem. Ostatecznie podjął taką, a nie inną decyzję. Nie mamy mimo tego jakichś złych relacji, ale specjalnie dobrych też nie ma. Pozostała walka sportowa i udowodnienie w niedzielę, że bez Jasona Falubaz też istnieje i potrafi wygrywać.
Falubaz miał w swoim terminarzu kilka spotkań zaplanowanych na piątek. Czy podoba wam się ta nowa formuła z meczami rozgrywanymi w takie dni?
Piątkowe popołudnia mogą się sprawdzić. Na razie dobrze stało się, że udało się przełożyć nasz mecz z Toruniem na niedzielę. Mamy majówkę, sporo kibiców wyjeżdża i zapewne nie cieszylibyśmy się zbyt dużą frekwencją. Z kolei w pozostałe weekendy mogłoby się to sprawdzić zwłaszcza pod kątem rodzin, które wraz z dziećmi wybierają się na stadion. Mamy kibiców z całego regionu, którzy dojeżdżają często po kilkadziesiąt kilometrów. Dla nich wyjazd rodzinny na niedzielny wieczór mógłby być trochę ciężki do zaplanowania. W tym przypadku ta formuła mogłaby się sprawdzić.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników, czyli sprawdzian wiedzy żużlowców
Za "walory estetyczne" punktów nie dokładają,i z tego też powodu ,mało nie popłynęliśmy.