Tomasz Dzionek: Gollob gra malkontentom na nosie

Jak ja uwielbiam mieć rację! Dość niedawno sugerowałem, że Tomasz Gollob nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i w żadnym wypadku nie należy już go skreślać, a on - jak na zawołanie, przy pierwszej nadarzającej się okazji potwierdził swoją klasę.

W tym artykule dowiesz się o:

Tomasz Gollob Superstar

Odwiecznym niedowiarkom, maruderom i krytykom mistrzowskiego kunsztu i talentu Tomasza Golloba należy pokazać biegi z sobotniego turnieju w Lesznie. Wysyłany przez niektórych na emeryturę zawodnik toczył pasjonujące walki z Leigh Adamsem, Nickim Pedersenem, czy Andreasem Jonssonem. Bydgoszczanin na torze prezentował się wybornie, dość pewnie rozgrywając poszczególne biegi. W pierwszym z nich wielu kibiców z niecierpliwością wyczekiwało konfrontacji ze wschodzącą wschodnią gwiazdą - Emilem Sajfutdinowem. Rzeczywiście doszło do konfrontacji, i to bezpośredniej, gdyż po spóźnionym starcie Gollob zdołał się przedrzeć na czoło stawki, wypychając prowadzącego dotąd Rosjanina ... na czwarte miejsce. Sajfutdinow, choć w turnieju zaszedł znów bardzo wysoko, widać jeszcze, że musi płacić w poszczególnych biegach frycowe. Gdy jednak nabierze niezbędnego doświadczenia na imprezach tej rangi, wówczas będzie nie do ugryzienia. Gollob zaś stanął na podium, przegrywając w finale tylko z Jasonem Crumpem

Leszczyńskie metody na świetne widowisko

Póki co rządzą starzy wyjadacze - Crump, Hancock i Gollob. Nas Polaków najbardziej oczywiście cieszy świetna postawa tego ostatniego. Choć Leszno to nie Bydgoszcz, gdzie na specjalne okazje tor szykuje się na specjalne życzenie specjalnych zawodników, Gollob zasugerował, że w tym sezonie będzie celował wysoko. Jak już wspominam o torze, to wypadałoby pochwalić leszczyńskich organizatorów, którzy sprezentowali kibicom tak ciekawe i zacięte zawody. Mam nadzieję, że decydenci kolejnych turniejów Grand Prix oglądali sobotnie zawody i będą już wiedzieli, jaki tor na takie okazje należy przygotować. Praska jazda gęsiego ni jak się ma do fascynujących mijanek na leszczyńskiej kopie. Walka przez pełne cztery okrążenia, tasowanie, mijanki i nożyce - istna wyżera dla żużlowego konesera.

Złota Malina dla Nickiego Pedersena

Dramatyczno - romantyczny przebieg turnieju objawiał się negatywnymi emocjami i napadami złości, przeplatanymi czułymi słówkami kierowanymi do sędziego i przytulaniem się na pierwszym łuku. Właśnie takowe czułości doprowadziły do wykluczenia w dziewiątym biegu panującego nam Nickiego Pedersena. Jak pokazały później powtórki wypchnięty Duńczyk przejechał kilka metrów, po czym wykalkulował, że na dobre miejsce w tym biegu liczyć już nie może i w tej sytuacji "dzwon" jest najlepszym rozwiązaniem. Wielce zdziwiony Mistrz Świata brnął w kłamstwie aż do parkingu, wygwizdywany przez leszczyńską publiczność. Przy tym - dla przypomnienia szanownym gwiżdżącym, trzykrotnemu mistrzowi globu należy się jakiś szacunek, a fakt, iż na torze zachowuje się bezkompromisowo tylko potwierdza regułę, że maminsynki mistrzami świata nigdy nie zostają. Nie tylko Pedersen zwykł jeździć po chamsku, lecz to jemu przypisuje się całe zło. Jednak w tym biegu Duńczyk ewidentnie symulował. Na takie ściemy pozwalają sobie zwykle kopacze, kładąc się z gracją, wydzierając w niebogłosy i turlając kilkakrotnie po rzekomych faulach przeciwnika. W żużlu lepiej nie praktykować podobnych zagrań, bo ucierpi na tym wizerunek tego pięknego sportu.

Wróżenie z fusów

Wracając do Tomasza Golloba, po raz kolejny pokazał klasę i udowodnił, że nad odejściem na żużlową emeryturę zastanawiać się jeszcze nie musi. Spośród czterech Polaków zaprezentował się zdecydowanie najlepiej, wybijając Jarosławowi Hampelowi i Sebastianowi Ułamkowi finał zawodów z głowy. Patrząc na obecną sytuację i dyspozycję poszczególnych zawodników zarówno w Grand Prix, jak i rozgrywkach ligowych, Gollob ma realne szanse na co najmniej powtórzenie zeszłorocznego sukcesu. Choć do październikowego Grand Prix w Bydgoszczy droga daleka i kręta, to można już teraz zaryzykować stwierdzeniem, że najlepszy polski jeździec w tym roku znajduje się w ścisłym gronie pretendentów do zwycięstwa w całym cyklu GP. Obym znów miał rację.

Komentarze (0)