Tadeusz Zdunek: Nikt nie chce być kojarzony z porażkami (wywiad)

WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Prezes gdańskiego Wybrzeża, Tadeusz Zdunek
WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Prezes gdańskiego Wybrzeża, Tadeusz Zdunek

- Nikt nie chce być kojarzony z porażkami - podkreślił Tadeusz Zdunek po kolejnej porażce Wybrzeża. Prezes gdańskiego klubu odbył w ostatnich godzinach wiele rozmów, które mają uratować ten sezon w Gdańsku.

[b]

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Wybrzeże przegrało kolejny raz, tym razem znów u siebie. Czy zdiagnozowaliście już problemy tej drużyny?[/b]

Tadeusz Zdunek, prezes Zdunek Wybrzeża Gdańsk: Rozmawialiśmy na ten temat w klubie i przede wszystkim kłopotem jest regularność naszych zawodników. Jak wszyscy nie będą jechali na swoim poziomie, to nie będzie wyników. Kłopotem są też juniorzy, którzy spisują się poniżej oczekiwań. Dosprzętowiliśmy ich, ale nie zdobywają punktów. Rozmawialiśmy o tym z trenerem, który ma im mocno zintensyfikować treningi.

Po raz pierwszy zawiódł w meczu Mikkel Michelsen. Teraz już poza Mikkelem Bechem każdy zawodnik ma za sobą słabsze spotkanie.

To prawda, zdobył siedem punktów, z czego trzy na juniorach. To zdecydowanie poniżej tego, czego się od niego oczekuje. Może w końcu wyczerpie się nasz limit wpadek na ten sezon i wszystko będzie funkcjonowało? Jestem natomiast pełen podziwu dla Mikkela Becha. Kibice nie widzieli tego z perspektywy trybun, ale był on wprost sadzany na motocykl przez mechaników, bo nie mógł się samodzielnie poruszać po upadku. Z biegiem czasu bolało go coraz bardziej i to miało wpływ na jego dyspozycję w ostatnich biegach. Trener nie miał jednak kogo za niego wstawić. Kolejny raz mamy pecha.

Czy uważa pan, że w końcu do gry wrócili na stałe polscy seniorzy?

Wszystko na to wskazuje. Oskar Fajfer tym razem trafił z nowym silnikiem, a Michał Szczepaniak dochodzi do siebie po wykryciu podrobionych części. Brakuje mu jeszcze pewności w tym co robi i objeżdżenia. Najgorsze, że mamy już mało czasu.

ZOBACZ WIDEO Piotr Pawlicki: Nie liczę na dziką kartę w SEC, choć fajnie byłoby ją dostać

Tuż po spotkaniu miał pan nawet myśli o tym, by rzucić to wszystko i wycofać się z żużla. Czy istnieje taka ewentualność?

To prawda, nie będę ukrywał że w nerwach padły takie słowa z mojej strony, kiedy poczułem, że znów nasze starania nie mają przełożenia na wyniki. Nikt przecież nie chce być kojarzony z porażkami. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że od kilku lat mocno pracujemy nad fundamentami, rozwijamy klub i mówiąc szczerze nie widać odpowiednich alternatyw dla żużla w Gdańsku. Gdyby jednak taka się pojawiła, rozpatrzymy każdy układ. Pozyskaliśmy wielu nowych sponsorów, uporządkowaliśmy finanse, spłaciliśmy zobowiązania i zachowujemy płynność finansową. Teraz o Wybrzeżu nie mówi się już w kontekście długów, a wynik sportowy zamiast być coraz lepszy jest dużo poniżej oczekiwań. Czasem tego nie rozumiem, że zespoły z kłopotami są znacznie bardziej zmobilizowane od tych, w których wszystko jest w porządku.

Czy trudno się rozmawia w takiej sytuacji ze sponsorami, którzy dają pieniądze na prowadzony przez pana klub?

Na pewno te tłumaczenia to ciężka sprawa, ale to normalne. Jak drużyna jedzie, na odpowiednim poziomie, to mamy stadion pełen kibiców i napływ nowych sponsorów, którzy właśnie wtedy dostrzegają korzyści ze wspierania naszego klubu. Teraz jednak wpływy do kasy spadają. Gdybyśmy wygrali w Gnieźnie, to znów frekwencja mogłaby wzrosnąć, ale to normalne, bo ludzie chcą oglądać sukcesy. Mecze trzymające w napięciu są dobre, ale tylko wtedy, gdy kończą się happy endem.

Wyjazd do Gniezna wydaje się być niezwykle istotny. Ewentualna porażka praktycznie przekreśla wasze szanse na awans do czwórki. Czy pojawiło się z pana strony jakieś ultimatum?

Trudno to tak określić. Nie będę ukrywał, mieliśmy spotkania zarówno z zawodnikami, jak i z trenerem i jest pełna mobilizacja, a Lech Kędziora doskonale wie co ma robić. Nie chcę jednak narzucać szalonej presji, bo z tym zawsze trudniej o wynik. Doceniamy wagę tego meczu, ale zawodnicy muszą jechać na luzie.

Po meczu w Gnieźnie znów wracacie do Gdańska. Czy znów kibice i media będą po spotkaniu raczeni narzekaniami na tor? Czy da się coś zrobić, by gdańska nawierzchnia była sprzymierzeńcem?

Ja jestem takiego zdania, że wszyscy jechali na tym samym torze i nie dopuszczam do siebie takich opinii. Rozmawialiśmy z zawodnikami, że mogą mieć problem z dopasowaniem w pierwszych biegach, ale jak w środkowej fazie meczu w przeciągu pięciu wyścigów cztery razy wygrywamy 5:1 i z sześciu punktów straty, wychodzimy na osiem punktów przewagi, to czy tor jest powodem słabej jazdy w końcówce meczu?

Komentarze (20)
avatar
Mariusz65
22.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mozna byc mistrzem swiata a po zakonczeniu kariery kiepskim trenerem ,mozna byc dobry bizmesmenem miec worek banknotow a i tak wyniku nie bedzie ( Torun) Dobry bizmesmen to nie znaczy dobry pre Czytaj całość
avatar
MaIowany
22.05.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Mam nadzieję , że Gdańsk nie potraktuje nas tak jak Rybnik i Lublin i dajo ujechać chociaż te 40 pkt . Ale na wszelki wypadek załatwiamy sobie Grodzkiego do sendziowania , żeby nie było takiego Czytaj całość
avatar
Nigthmare
22.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Boje się tego meczu. Aż płakać mi się chce jak pomyślę o tym, jak Wybrzeże nas szmaci u nas we wiosce, tak jak byliśmy razem z braciszkiem Amonkiem szmaceni w dzieciństwie. 
avatar
oxy-toxy
22.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szacun dla pana Zdunka, za to co zrobil z zuzlem w Gdansku do tej pory. Uwazam, ze w Gnieznie nie mamy najmniejszych szans. W tym sezonie zajmiemy pewnie cos w okolicy 6-go ( -1) miejsca. Junio Czytaj całość
avatar
FeciuStartGN
22.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz